Aktualizacje

1.06.2015
Założyłam wattpada. Powoli będę przenosić tam swoje opowiadania:)
http://www.wattpad.com/user/Maczin_


15.08.2015
Dodany post z okazji 3 lat bloga!

piątek, 1 stycznia 2016

Movie [Bobby x B.I]

Paring: Bobby x B.I [Bobbin]
Gatunek: smut
Ostrzeżenia: fik bez wyjątkowej fabuły, pisane w jednym celu~
N/a: szczęśliwego nowego roku! Mam nadzieję, że ktoś tutaj jeszcze zagląda. Okładkę zrobię jak tylko wrócę do domu :)
_________________________________________
Hanbin powoli i ostrożnie zamknął drzwi wejściowe od ich dormu. Starał się być cicho, żeby czasem nie zbawić tutaj swojego chłopaka. Miał dla niego cudowny prezent w postaci jedzenia prosto z włoskiej restauracji. Odkąd ich pierwsza randka odbyła się właśnie tam, Jiwon wyjątkowo pokochał włoskie jedzenie. Chociaż czasem zaciągał go do francuskiej czy też greckiej restauracji. Jiwon po prostu kochał europejskie jedzenie tak bardzo jak Hanbina, nic dziwnego, że ich randki odbywały się w knajpach z jedzeniem. Chyba że to młodszy brał inicjatywę. Wtedy była szansa, że ich wypad na miasto nie skończy się bólem żołądka. Hanbin wolał zaciągać swojego chłopaka do czytelni, gdzie w spokoju mogli się pomiziać, czy na spacer po parku. Ewentualnie kończyli w klubie, słuchając undergroundowych zespołów i pijąc tyle, ile mogli.
Młodszemu aż zaburczało w brzuchu, gdy rozpakowywał jedzenie, układając je idealnie na talerzach. Było jeszcze gorące. Oczywiście wiedział, że Bobby został w dormie i nigdzie nie wychodził. Obiecał mu, że popilnuje jego nowego zwierzaka - świnkę morską. Jego biedny zwierzak zachorował i ktoś musiał mu o określonych godzinach podawać witaminy. Akurat, gdy miał wyjść, mijał czas podania leku. Och, ale ile on musiał się naprosić o tego futrzaka! Niby to nie pies, ale i tak większość członków zespołu była przeciwna temu.
- Z tobą żaden zwierzak nie przeżyje nawet dwóch dni! - Głos Jinhwana był stanowczy, przez co Hanbin zmarkotniał. Co im będzie taka słodka świnka przeszkadzać? Przecież będzie w klatce, posprząta po niej, nakarmi, pobawi się... Na litość Boską, miał już dziewiętnaście lat! Potrafił zająć się Bobbym - zajmie się i zwierzątkiem!
- Jiwon jest ze mną już półtora roku i nadal żyje! - zaparł się, zakładając dłonie na piersi. Zaraz zza framugi wyjrzał Bobby zainteresowany kłótnią. Wolał nie wtrącać się w to wszystko. Zachcianki Hanbina i tak są chwilowe.
- Kotek, czy ty mnie porównałeś do zwierzęcia?
- Tylko na chwilę, po prostu muszę to wynegocjować. - Machnął ręką, pokazując tym gestem, że lepiej, aby Jiwon nie próbował teraz nic kwestionować. Usłyszał tylko ciche westchnięcie. Zaraz kolejne i kolejne... Och tak, grupa mu uległa! A więc witaj słodki świniaku~
Hanbin nie chciał wychodzić na jakąś „pizdę", jak on to czasem określał. Był czasem miękki jeśli chodzi o charakter, a rozmowa o zwierzętach ukazała jego nieco dziecinne podejście. Mimo wszystko wiedział, że Jiwon akceptuje go takiego jaki jest. Potrafił zajść za skórę, ale kilka całusów w usta skutecznie usuwało złości Bobby'ego.
Opis brzmi, jakby byli słodziutką parą. Nic bardziej mylnego! Poranki nie były pełne pocałunków i innych czułości. Zazwyczaj Hanbin zrzucał swojego ukochanego z łóżka i zabierał mu kołdrę. Był strasznym zmarzluchem. Zaś chrapanie starszego doprowadzało do tego, że niektóre noce Hanbin spędzał na kanapie w salonie. Na jego szczęście - Bobby nie chrapał codziennie, a tylko gdy wypił nieco za dużo.
Mimo wszystko kochali się i nie musieli okazywać tego przez czułości, a przez zwykłe „Idioto! Załóż czapkę, jest zimno! Ja ci leków nie będę podawać!", czy też „Wyglądasz jak menel, czy nie możesz zapiąć tej koszuli porządnie? Czy ja wszystko muszę za ciebie robić? Tak, tak, też cię kocham, stylistyczny beztalenciu".
Hanbin uśmiechnął się do swoich myśli, układając talerze na stole. Nie szykował żadnej romantycznej kolacji ani nic w tym stylu. To nie dla niego. Po prostu chciał, żeby ten jego leń w końcu się porządnie najadł. Ostatnie dni jakoś nie był chętny na jedzenie przyszykowane przez samego B.I! Nie było mu przykro z tego powodu, mógł się domyślić, że gotuje okropnie. Cóż, pech. Jak Bobby'emu nie pasuje, to widocznie całe życie spędzą w knajpach, ewentualnie młodszy będzie musiał zrobić szybki kurs gotowania.
- Jiwon! Przyniosłem jedzenie! - krzyknął, idąc w stronę ich pokoju. Mieli szczęście, że nie musieli kryć się przed zespołem. Nie żeby specjalnie się z tym obnosili. Jednak pozwolenie na spanie w jednym pokoju było czymś cudownym. Przynajmniej nie potrzebowali obmyślać planów stulecia na „krótki numerek", aby nikt ich nie przyłapał.
- Jiwon?!
Zaniepokoił się brakiem odzewu ze strony starszego. Zazwyczaj wybiegłby z pokoju jak głupi, wywracając się z dobre trzy razy po drodze i przywitał swojego chłopaka gorącym pocałunkiem. Czasem też wpychał ręce tam, gdzie nie trzeba, wtedy wystarczyło tylko znaczące odchrząknięcie i spojrzenie. Och tak, potrafił zachować emocje Bobby'ego w ryzach.
Już łapał za klamkę, gdy usłyszał kilka charakterystycznych jęków. Kobiecych. Zatrzymał się, czując jak oblewa go zimny pot. Serce zaczęło mu szybciej bić, gdy powoli zaczął uświadamiać sobie, co właśnie się działo. Jiwon go zdradzał?! Zagryzł wargę, opierając czoło o drzwi i biorąc głęboki wdech. Powinno go to cholernie zaboleć, powinien wbić do jego (a raczej ICH) pokoju i zrobić dramę stulecia. Później pewnie popłakać się, ale Hanbin miał swoją godność. Nie mógł dopuścić do siebie wiadomości, że jego ukochany zrobił to. W końcu Bobby obiecał, że poinformuje go, gdyby nagle mu się ten związek odwidział. Jednakże zawsze po tym słyszał „Jednak nie rozumiem, głupku, jakbym miał cię zostawić? Dla mnie jesteś miłością mojego życia".
Miłością jego życia
Mimo że jego serce powoli sypało się na kawałki, chciał odpuścić. I później o tym „porozmawiać". Kiedy to już emocje opadną i nie upokorzy się przed swoim chłopakiem bardziej, niż czuł się upokorzony teraz, porozmawia z nim. Ostro i gwałtownie. Och, chowajcie noże, zdzira pożałuje.
Zanim jednak zdecydował się odejść, usłyszał coś, co skutecznie zmieniło jego taktykę.
- Yuki, fuck me!
Z trudem stłumił swój śmiech, czując jak jego ciało ogarnia ulga. Czy jego głupi Jiwon właśnie oglądał pornola? A może to jakiś film erotyczny? Z głupkowatym uśmiechem chwycił za klamkę. Jednak nim otworzył, spoważniał. Odegra krótką scenkę zazdrości, niech Bobby nie myśli, że może takie paskudztwa oglądać! W dodatku hetero? Fu!
- Jiwon, czy teraz tak pilnuje się gryzonie? - Hanbin uniósł lekko brew. Gdy wszedł, zauważył starszego chłopaka, który siedział na skraju łóżka i próbował zsunąć spodnie ze swoich bioder, i zrobić sobie dobrze.
Tablet z rąk Bobby'ego z hukiem wylądował na podłodze. Ała, czuć uciekające pieniądze... Biedny tablet.
- Hanbin?!
- Ja?! - prychnął, zakładając dłonie na piersi. - Możesz wytłumaczyć, dlaczego się mastu... Stop. To norma. Dlaczego chcesz pieprzyć swoją rękę, słuchając jakiejś głupkowatej lali?!
- To nie jest lala! To facet! A ja mam swoje potrzeby, mogłeś się tak nie guzdrać! - Hanbin odetchnął głęboko. Wdech i wydech, ten głupek nie wyprowadzi cię z równowagi.
- Czy ona... Czy ona...
- Hanbin, to facet, przebrany za nauczycielkę. - Bobby sięgnął po rozbity tablet. Mimo wszystko na jego ekranie wciąż odgrywała się scena. Z niechęcią spojrzał na to, krzywiąc się na kolejne zdzirowate jęki.
- Jak to facet?! Jęczy jak kobieta!
- Nie wiem jakim cudem! Nie moja wina, że Japończycy mają takich facetów!
- Ty byś chciał... - Głos się mu załamał. Obiecał sobie, że odegra dramę przez Bobby'm, tymczasem nie musiał grać. Jego facet potrafił go doprowadzić do załamania nerwowego.
- Nie! Tylko tak... Jezu trafiłem. - Zakrył twarz w dłoniach, będąc coraz bardziej zażenowany. - Naprawdę uwielbiam ciebie takiego, po prostu taka chcica... I...
Hanbin odliczył do dziesięciu. Głęboki wdech. Na szczęście jęki ucichły, a tablet wyłączył się. Pewnie bateria padła.
- Jezu, czy ona...
- On.
- On - poprawił niechętnie Hanbin. - Miał penisa?
- Miał penisa. Facet, Hanbin, na Boga to był facet!
- Bez piersi, tak? - spytał już mniej podejrzliwie młodszy, siadając obok swojego ukochanego. Odetchnął z ulgą, gdy Bobby pokiwał głową. Okej, chociaż w połowie był normalny, zawsze coś.
Uśmiechnął się, gdy Jiwon przyciągnął go do siebie, całując gorąco w jego chętne usta. Młodszy jęknął zadowolony, uchylając swoje wargi i pozwalając na pogłębienie pocałunku. Złapał za policzki rapera, wzdychając, kiedy ten zakończył maltretowanie jego ust.
- Hmm? Wiesz, mam prob -
- Wolałbym, żebyś następnym razem zaczekał na mnie ze swoim problemem. Pornole nie są okej. - Hanbin przerwał mu i położył dłoń na wyraźnym wybrzuszeniu w bokserkach Bobby'ego, które to nie zdążył jeszcze zsunąć.
Jiwon był wyraźnie zaskoczony nagłą zmianą akcji.
- C-Co?
- Obciągnę ci - wymruczał wprost do jego ucha, całując je po krótkiej chwili. Zaraz zsunął się na podłogę, klękając przed mężczyzną. Jiwon uniósł lekko biodra, pozwalając Hanbinowi, aby ten pozbył się z niego niepotrzebnej bielizny.
Złapał w swoją zimą dłoń penia rapera, wykonując od razu szybkie ruchy ręką. Bobby syknął, a następnie jęknął, zaciskając palce na pościeli. Jego członek puchł i twardniał z każdą kolejną sekundą. Kciukiem dopieszczał główkę jego męskości, rozcierając preejakulat na całej jego długości. Bobby musiał być dość blisko orgazmu, skoro jego penis był już tak mokry.~
Hanbin oddychał dość głęboko, zagryzając wargę. Głupio się przyznać, że kochał jego członka. W głowie miał już tysiące fantazji, co mógłby teraz zrobić, począwszy od ujeżdżania go, po ssanie. Wsłuchiwanie się w wzdychania i jęki swojego faceta nie pomagało mu uspokoić swoich myśli. Zaczął robić się chętny na małe co-nieco, przez co poruszył się niecierpliwie.
- Mm... Szybki jesteś. Zajmiesz się mną? - jęknął, całując ustami czubek, zanim wsunął pomiędzy wargi członka Bobby'ego. Nie potrafił wziąć go całego, ale tyle, ile mógł. Ssał i lizał dokładnie, czując, że jego kochanek jest blisko. Zlizywał preejakulat, dłońmi dopieszczając jądra Jiwona. Mocniej ssał na główce, językiem podrażniając niewielką dziurkę. Wziął go ponownie całego w usta i poruszył zaledwie dwa razy głową, kiedy Bobby złapał go za włosy. Docisnął mocno do swojego krocza, sprawiając, że Hanbin zakrztusił się i zaraz poczuł, jak jego gardło zalewane jest gorącą spermą. Łzy napłynęły mu do oczu, gdy już nie mógł złapać oddechu. Jednak zaraz zachłysnął się powietrzem, gdy tylko członek Jiwona opuścił jego usta. Niezgrabnie otarł wargi, oddychając ciężko i jeszcze nieco się krztusząc, nie mogąc wszystkiego połknąć.
- Genialnie, Hanbin, ale następnym razem nie odgrywaj takiej sceny, bo padnę na zawał - wymruczał Bobby, łapiąc za policzki młodszego i całując go krótko w usta.
- Meeh... Obrzydliwe...
- Wiem, ale musiałem cię wynagrodzić. - Zaśmiał się, czochrając go po włosach. Nim zdążył się ogarnąć, usłyszał jak drzwi zostają otworzone z hukiem, a on sam zamarł, gdy sięgał po bokserki.
Jinhwan wpatrywał się w nich, ale nie był jakoś zaskoczony tym wszystkim. Pewnie było wyraźnie słychać wzdychania Bobby'ego. Ewentualnie chłopak przyzwyczaił się do takich widoków od bobbinów.
- Och... Hanbin, to jedzenie było zajebiste! - Po krótkiej ciszy odezwał się Jinhwan, ignorując fakt, w jakiej zastał kolegów z zespołu.
- Co?! Zjadłeś to?! - B.I szybko pozbierał się z klęczek, zaś Jiwon dyskretnie włożył na siebie bokserki, zakrywając swoją cudowną dumę.
- Tak! Wraz z Chanwoo. Smakowało nam.
- Hyung...
- Długo was nie było, jedzenie leżało... Wystygło prawie! Rozumiesz, co to mógłby być za ból, jeść zimne? Nie musisz mi się odwdzięczać!
- Hyung!
- ...A ty i tak teraz byś nie jadł, skoro jesteś już najedzony. - Jinhwan puścił oczko B.I wskazując na jego policzek i śmiejąc się, wyszedł z pokoju. Hanbin stał tak zażenowany przez dobrą minutę, zanim Bobby nie przyciągnął go do siebie. Przeczesywał włosy młodszego, czując jak ten drży ze złości, próbował go uspokoić. Dopiero po chwili wezbrał się w sobie i ze swoimi typowym uśmieszkiem zapytał:
- I jak? Najadłeś się?
- Kim Jiwon! Wypieprzaj!
I niestety, tego mroźnego dnia, Bobby musiał wyjść do knajpy, kupić ulubione jedzenie swojego ukochanego, aby go udobruchać. Mimo wszystko... Było warto!

Obserwuj