Aktualizacje

1.06.2015
Założyłam wattpada. Powoli będę przenosić tam swoje opowiadania:)
http://www.wattpad.com/user/Maczin_


15.08.2015
Dodany post z okazji 3 lat bloga!

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Zakład [Badeul]

Paring: Badeul (Baro x Sandeul, B1A4)
Gatunek: fluff
Ostrzeżenia: hehe 8)
Inspiracje: 1|2|3|4


Wszystkiego Najlepszego, Herbatko. Wybacz, że wyszło tak nijako :c


Westchnąłem zniecierpliwiony, kiedy po raz czwarty poprawiałem swoją fryzurę, a dokładniej perukę. Nie mogłem zrobić ładnego koka, na którego znalazłem tutorial w internecie. Podziwiłem dziewczyny, że bez problemu robią taki fryz z samego rana w dwie-trzy minuty. Ja stałem dobre trzydzieści minut przed lustrem i ciągle było coś nie tak. Przeklinałem pod nosem na Jinyounga, przez którego robiłem to wszystko. Przegrałem zakład i musiałem przebrać się za dziewczynę na jego warunkach, czyli decydował co na siebie założę, jak się uczeszę, pomaluję... A ja mogłem tylko płakać przed lustrem i szukać w telefonie kolejnych tutoriali i męczyć się.

Byłem naiwny, ale też i głupi, zakładając się z Jinyoungiem. Nie wiem, co chciałem mu udowodnić. Chyba to, że też potrafię wygrać z nim w jakąkolwiek grę na playstation. Jedyne z czego mogłem się cieszyć to, że nie musiałem się w tym pokazywać w szkole, a na jakiejś imprezie. Jinyoung tymczasowo nie miał partnerki, więc perfidnie mnie wykorzystał. Chociaż czułem, że coś jeszcze musi być na rzeczy...
Cudem wyrobiłem się wraz z usłyszeniem dzwonka do drzwi. W czerwonej, rozkloszowanej u dołu sukience, czułem się jakbym był co najmniej nagi. Dlaczego nie pozwolił mi ubrać zwykłych dżinsów i jakiejś koszulki? Narzuciłem jeszcze czarny sweter, w końcu będę musiał wracać nocą, a nie chciałem zamarznąć. I tak sam fakt, że nie miałem rajstop i szedłem w jakiś wysokich szpilach, sprawiał, że chciałem umrzeć. Także mój powrót do domu nie był pewny. Ale sweter się przyda. Trochę ciężko było mi znaleźć biustonosz, który byłby cały zakryty, dzięki czemu nie było widać moich fałszywych cycków, ale... Udało się!

Niemalże płakałem, siedząc w samochodzie Jinyounga. Chłopak miał zajebiście dobry humor, nabijał się ze mnie, a nawet komplementował (to jest pewnie sarkazm, nie?). Jednak płacz musiałem odłożyć na później. Kilkanaście minut zajęło mi dobre wykonturowanie twarzy, nałożenie pudru, zrobienie kresek i podkreślenie ust oraz brwi. Moja praca nie mogła iść teraz na marne, no i powiedzmy sobie szczerze. Z taką tapetą na twarzy było jeszcze mniej szans, że ktokolwiek mnie rozpozna. Teraz przynajmniej wiedziałem, dlaczego CNU po pierwszej nocy z jakąś cizią, rzucał ją. Przecież dziewczyny mogły zrobić się na cudowne modelki, a później wyglądać jak ja z rana!
Prychnąłem, gdy łapa Jinyounga znów wylądowała na moim udzie, delikatnie je masując. Kretyn. Odpiąłem pasy i już miałem wyjść, kiedy chłopak zaczął mówić.

 - Zapomniałem powiedzieć. Baro też tutaj będzie. 

Na chwilę zamarłem. Jinyoung obiecał, że nie będzie tutaj Sunwoo, że nie będę musiał obawiać się go. A teraz bezczelnie i jakby nigdy nic mi mówi o nim?! Sapnąłem, czując jak cały drżę. Chciało mi się płakać z tej całej złości. Sunwoo był moim bardzo dobrym przyjacielem. Zawsze mnie wspierał, doceniał i pokazywał tę lepszą stronę świata. Tylko dzięki chłopakowi nie przeniosłem się na drugi wymiar. Pomógł mi wyjść z ciężkiej depresji, która została wywołana przez falę hejtów od rówieśników, bo niestety nie zawsze byłem taki chudy. Sunwoo pilnował, abym brał tabletki czy też ćwiczył ze mną i dopingował mnie. Mimo wszystko nadal uważałem, że do tej idealne wagi trochę mi brakowało, ale Baro szybko gasił mój zapał na dalsze odchudzanie. Nawet nie wiem, kiedy podczas tego zacząłem zakochiwać się w nim. W moich oczach zawsze widziałem go jako ideał. Wysoki, przystojny z dobrze wyrzeźbionym ciałem, niezwykłe poczucie humoru i uśmiech, który doprowadzał mnie do dziwnych spazmów i dreszczy. Uwielbiałem jego głos, szczególnie rano, kiedy był delikatnie zachrypnięty, zaspany. Sunwoo jeszcze do niedawna często u mnie nocował, a spanie razem w łóżku było tradycją. Nasza przyjaźń od początku nie była taka, jaka być powinna. Często obwiniałem siebie za to, że w pewnym momencie zacząłem się odsuwać od Baro. Cholernie się bałem, że moje uczucia mogą wkrótce wyjść na wierzch. Nie wiedziałem, jakby mógł zareagować na to, że jego najlepszy przyjaciel wzdycha do niego. Pewnie czułby do mnie ogromne obrzydzenie, zwłaszcza, kiedy przypominałby sobie te wszystkie wspólne chwilę. Że tak naprawdę miałem brudne myśli, kiedy mogłem się do niego przytulić podczas poranków w jego pokoju. Dlatego od jakiegoś czasu unikałem rozmów z Sunwoo, jego wizyt. Próbowałem doprowadzić do tego, aby nasze drogi całkiem się rozeszły. Wydawało mi się, że to będzie cholernie banalne. W końcu skończyliśmy szkołę, każdy z nas wybrał inne kierunki studiów, a mimo to stancja Baro znajdowała się zbyt blisko mojej. Nie zawsze udawało się uniknąć rozmowy z nim. A później cierpiałem podwójnie, zamykałem się w swoim pokoju i zanosząc się płaczem w ukryciu przed innymi. 


Jinyounga szybko zgubiłem w tłumie. W zasadzie pierwszy raz byłem na tak ogromnej domówce, ale co się dziwić, ten dom był prawie jak pałac! Starałem się nic nie pić, po tym jak już dwóch facetów próbowało mnie zmacać. Bałem się, że jakbym nieco zaszalał z alkoholem, wylądowałbym z jakimś w łóżku. Ale by mieli niespodziankę, gdyby zauważyli w łóżku, że mam nieco za dużo pomiędzy nogami. Chociaż doskonale wiedziałem, że pewnie i to im nie zrobiłoby różnicy. Dzisiejsi studenci próbowali wszystkiego, zwłaszcza jeśli chodzi o seks. Pewnie tylko zrobiłbym komuś wielką przysługę, że na liście "Sto rzeczy jakie wykonam przed ślubem" może odznaczyć "Pozycja siedemdziesiąta druga: przelecę chłopaka, który udawał kobietę na imprezie". 
Przeciskając się przez stado napalonych dziewczyn, które z zawziętością wymieniały się śliną pomiędzy sobą, dotarłem do schodów. Ostrożnie pokonałem każdy stopień, aż w końcu znalazłem się na pierwszym piętrze. Jinyoung wyjaśnił mi, gdzie będę mógł szukać łazienek, ewentualnie odpocząć i poczekać na niego. Obiecał, że mnie odwiezie, ale ja tego nie widziałem. Chłopak schleje się jak świnia i zapewne będzie nocować tutaj, czyli w domu CNU. Byłem tylko ciekaw, czy Shinwoo też pozwoliłby mi tutaj nocować? Nie przyjaźniłem się z nim zbytnio, kojarzyłem go, ale w końcu Jinyoung mnie zaprosił, więc powinien jakoś się dogadać z CNU... i tak dalej. A jak nie, to wrócę na piechotę, mimo że nogi mi odpadały w tych szpilach. Najwyżej będę szedł na bosaka, tylko jeszcze przydałaby się dobra ochrona. Kto wie, jakie typy czają się o trzeciej nad ranem na obrzeżach Seulu?
Nawet nie byłem w połowie drogi do toalety, kiedy zostałem pociągnięty za rękę i przyparty do ściany. Głucho jęknąłem, czując jak ostro przywaliłem głową w ścianę. Normalnie zdychałbym i piszczał ze strachu, gdyby nie to, że jestem w domu pełnym ludzi. Co mi można tutaj zrobić? Uchyliłem niepewnie powieki, z mocno bijącym sercem i aż wstrzymałem oddech. Tego na pewno się nie spodziewałem, a zwłaszcza, że mężczyzna będzie się nachylać, aby mnie pocałować. Pisnąłem i z całej siły przywaliłem w twarz chłopakowi.



 - Chryste, Gongchan! Popierdoliło cię?! - warknąłem, sięgając do tyłu głowy, która nieprzyjemnie pulsowała od uderzenia. Musiałem porządnie przywalić, bo poczułem ciepłą ciecz spływającą po karku oraz na palcach. Skrzywiłem się, ciesząc się, że nie straciłem przytomności, inaczej ten czub jeszcze by mnie przeleciał! 

 - Co? Znasz mnie? - zamrugał zaskoczony, robiąc z ust jeden, wielki dzióbek. Pocierał okropnie czerwony policzek, chociaż moją uwagę przykuła jego rozwalona warga. Jeden - jeden, popierdoleńcu. 

Przewróciłem oczami i odsunąłem się od ściany. Delikatnie zakręciło mi się w głowię, przez co musiałem się jednak wspomóc tą nieszczęsną ścianą. CNU zajebie nas za zakrwawienie jego ściany...

 - Nie mów, że mnie nie rozpoznajesz, idioto. Sandeul. I nie myśl, że poruchasz. Jinyoung, na pewno ci mówił o naszym zakładzie. - wymamrotałem z lekko czerwonymi policzkami, poprawiając sukienkę. Gongchan wpatrywał się we mnie z szeroko otwartymi ustami, lustrując uważnie pijackim wzrokiem. Ciekawe, ile wypił, że zaczynał się rzucać na Bogu winne dziewczyny (czyli mnie, ech...)?

 - SANDEUL?! O MATKO! JAKI TY JEST-
Szybko przerwałem jego wydzierankę, kładąc na ustach swój zakrwawiony palec. Rozejrzałem się niepewnym wzrokiem po korytarzu i odetchnąłem. Nikogo nie było, kto mógłby usłyszeć wrzaski pijanego młodziaka. 

 - Tak, ja. Nie krzycz, błagam. To nie może się dalej wydać. - jęknąłem niemal płaczliwym tonem. 

To, że on wiedział, nie przeszkadzało mi. W końcu Jinyoung tyle się nagadał do Gongchana o zakładzie, że niemożliwym byłoby, aby chłopak nie miał o tym pojęcia. Być może alkohol zaćmiewał jego biedny umysł. Chociaż on jakoś nigdy nie był bystry. Byleby tylko to nie wyniosło się dalej. Inaczej nie miałbym życia na studiach, a jak jeszcze doszłoby do Baro. Chryste! Co mógłby sobie o mnie pomyśleć? 
Na moje szczęście chłopak się szybko uciszył i z jakimś dziwnym uśmiechem wpatrywał się we mnie. Zanim zabrałem palec z jego ust, on polizał go, a mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Co do...? Nim zdążyłem zareagować, znów zostałem przyparty do ściany.

 - Gongchan? Co ty... Przecież ci mówiłem, że KURWA ZABIERAJ TĘ RĘKĘ! - niemal wrzasnąłem, czując jak jego dłoń wślizguje się pod moją sukienkę. Już zamachnąłem się, gdy skutecznie umożliwił mi tę czynność, wykręcając je, a następnie dociskając do ściany tuż nad moją głową. Strach sparaliżował mnie w momencie, kiedy obsunął nieco moją koronkową bieliznę.
 
 - Aish, kiciu.... Będzie nam tak przyjemnie. - wyszeptał nieobecnym głosem wprost do mojego ucha.  Poczułem się cholernie słabo po jego słowach, a świat ponownie zawirował mi w głowie. Przestałem oddychać, czując ogromną gulą rosnącą w gardle. Głuchy szloch wydobył się z moich ust. Wargi i dłonie Gongchana były dosłownie wszędzie, kiedy cicho błagałem, aby przestał. Nie wiem, dlaczego nie próbowałem się wyrwać. Sparaliżowała mnie sama świadomość tego, że ktoś tak bliski jak Gongchan, chce mi wyrządzić krzywdę, a sam poczułem się brudny. Co zrobiłem takiego, że pokusiłem go, aż do tak mocnego posunięcia. Nim zwymiotowałem całą zawartość żołądka, kiedy jego dłonie zacisnęły się na moich pośladkach, poczułem nagłą ulgę. Nikt na mnie nie napierał, przez co padłem na kolana, dalej łkając bezgłośnie z zamkniętymi oczami. Zacisnąłem ręce na swoich ramionach, obejmując siebie mocno. Nic do mnie nie docierało przez pewien moment. Miałem wrażenie, że słyszałem kłótnię, uderzenia... ale może to tylko moja wyobraźnia? Wszystko działo się dla mnie jak przez mgłę, póki nie poczułem ciepłych dłoni na swoich policzkach. Niepewnie uchyliłem powieki, pociągając nosem. Za wiele nie zobaczyłem, bo obraz od płaczu i szoku miałem rozmazany. Kilka razy zamrugałem i ponownie poczułem, jakby zabrano mi dostęp do tlenu.

- Wszystko w porządku? - Ciepłe palce mężczyzny delikatnie ocierały moje policzki z łez, kiedy ja próbowałem choć na chwilę zaczerpnąć powietrza, czy też przestać drżeć z emocji. Serce prawie wyskoczyło mi z piersi na widok znajomej twarzy, a niski głos mojego wybawiciela wtargnął we mnie zbyt dogłębnie, doprowadzając do paraliżu. Moje policzki momentalnie oblały się krwistą czerwienią. O takim czymś mogłem tylko marzyć, a teraz...

 - Ja... Tak... Chyba... Okej. - wyszeptałem lekko zachrypniętym głosem od płaczu, nieśmiało spoglądając w oczy Baro. Wypuściłem powietrze z cichym świstem, widząc jego zatroskany wyraz twarzy. Dawno nie widziałem go tak zmartwionego, ostatni raz, kiedy zobaczył moje niezbyt cudowne blizny na nadgarstkach. Przez chwilę poczułem niemiły uścisk w żołądku, że w zasadzie martwi się o jakąś obcą dziewczyn, a nie mnie...

 - Wybacz, Gongchan tak się nigdy nie zachowuje. Ktoś musiał dosypać czegoś do jego drinków, naprawdę! Pilnowałem go, ale na chwilę straciłem z oczu. Naprawdę mi przykro. - mówił szybko, z każdym słowem denerwując się coraz bardziej. - Jinyoung się nim zajmie. Nic ci nie zrobił?

 - Nie, nic, tyl- Jinyoung?! - sapnąłem, urywając w połowie zdania. Wybudziłem się ze swoich marzeń, dotyczących mnie i Baro. Prawie jakby ktoś wylał na mnie zimny kubeł wody. Rzeczywistość do mnie dotarła i dopiero teraz zauważyłem, jak Jinyoung ciągnie wyszczerzonego Gongchana i machają mi wesoło, odchodząc. Stałem z rozdziawionymi ustami, a Sunwoo chyba niezbyt wiedział, o co mi chodzi, sądząc po jego minie.

- Coś nie tak? Znasz Jinyounga?

- Och... Ja... - zmieszałem się, widząc jego natarczywy wzrok. - Tak. Był moim dzisiejszym partnerem, zgubiłam go, ale jakoś... - urwałem, nie wiedząc, co powiedzieć. Geez, tak krępującej sytuacji nie miałem od dawna. W dodatku stałem przed miłością swojego życia w jakiejś pieprzonej sukience i z rozmazanym makijażem. - Słabo mi. - dodałem, krzywiąc się, kiedy chciałem zrobić krok. Świat wirował mi przed oczami. Pewnie gdyby nie to, że przeżyłem taki szok po akcji Gongchana, rozpływałbym się przez obecność Baro i płakał z emocji jak jakaś faneczka numer jeden.
Chwiałem się, migotało mi przed oczami, a gorąco uderzało do głowy. Zaparło mi wdech w piersiach, czując jak chłopak obejmuje mnie w pasie. Gdybym miał siłę, zacząłbym krzyczeć i piszczeć ze szczęścia, ale w tej chwili jedyne na co było mnie stać to... omdlenie w ramionach swojego wymarzonego mężczyzny.


Świadomość dotarła do mnie, bodajże, po niedługiej chwili. Baro ostrożnie położył mnie na łóżku, jakbym był delikatną, porcelanową laleczką, która miałby się zaraz rozpaść. Milutkie ciepło rozlało się po moim ciele, widząc znów ten zatroskany wyraz twarzy chłopaka. Nie wiem, do którego pokoju mnie zaniósł, ale i tak było słychać muzykę, dochodzącą z partera. Podniosłem się na rękach. Nie wirowało mi w głowie, ale jednak cała dzisiejsza kolacja podchodziła pod gardło, przez co krzywiłem się.
- Dzięki, nie wiem czy sama doszłabym tutaj. - zaśmiałem się niezręcznie. Musiałem się odezwać, ta cisza pomiędzy nami krępowała mnie. A jeszcze to, że zemdlałem mu w ramionach jak jakaś panienka, niesamowicie mnie zawstydzało.
Wzrok Sunwoo przeszywał moje ciało i nie powiem, coraz bardziej podobało mi się to, jak na mnie patrzył. Jeśli nawet jarał się nieistniejącą dziewczyną, to czemu nie wykorzystać takiej (pewnie) jedynej okazji, do spotkania pierwszego stopnia z nim? Potrzebowałem bliskiej relacji z Baro, nawet jeśli miałaby być tylko przez chwilę. Później mógłbym płakać przez następne kilka lat w nadziei, że się odkocham. Ale teraz musiałem owocnie wykorzystać ten czas!
Mimo wszystko czułem ukłucie zazdrości. Sunwoo zainteresował się zupełnie obcą dla niego dziewczyną, a teraz opiekował. Gdyby się tylko dowiedział, że to ja... O masakra, ciekawe czy wyzywałby mnie od pedałów i nienormalnych? Może, gdybym wytłumaczył, że to zakład, nieco by zluzował? Możliwe...

- Jinyoung naprawdę jest debilem. Nie zajmować się taką śliczną dziewczyną. - westchnął, a ja poczerwieniałem momentalnie na jego słowa. Chryste! Czy ja dobrze słyszę?!

- Podobam ci się?! - wypaliłem szybciej, niż zdążyłem pomyśleć. Wachlowałem się dłonią, wpatrując się z niedowierzaniem w szatyna. Jednak chłopak pokręcił głową, śmiejąc się cicho.

- Jesteś ładna, śliczna... kształtna... - tutaj odchrząknął, zsuwając się wzrokiem na moje fałszywe piersi, a później uda. - Ale moje serce już zostało skradzione. -  wzdrygnąłem się, czując niemiły uścisk w klatce piersiowej. Oczy zaszły mi łzami. Okej, mogę płakać. Przecież przed nim jestem jakąś obcą dziewczyną, która przyszła z Jinyoungiem. Mimo wszystko nie mogłem, wszystko utknęło mi w gardle, powodując okropny ból i dławienie się powietrzem, które łapczywie łapałem. Sunwoo nie powiedział mi, że się w kimś zakochał? Mi? Swojemu najlepszemu przyjacielowi? A przekazał to obcej cizi aka mnie na imprezie?! Zagryzłem drżącą wargę, aby nie rzucić w niego przekleństwami. Serce okropnie mnie bolało, założę się, że na prześwietleniu zamiast niego, będę mieć jakieś marne kawałki, posklejane taśmą. - Hej, nie martw się. Wiesz, ile jest facetów na tym świecie? Na pewno jakiegoś znajdziesz! - I jakby na pocieszenie sięgnął do mojej peruki i potargał nią. Nim zdążyłem zareagować, pogrążony w swoim smutku, Baro już trzymał sztuczne pukle włosów w swojej dłoni. Jego zdziwienie i niedowierzanie rosło z każdą sekundą, bo coraz bardziej rozchylał wargi, a oczy niemal wychodziły z orbit. - SANDEUL?!

- No tak mnie nazywasz. - burknąłem z obrażoną miną, wyszarpując z dłoni Baro resztki jakie zostały z peruki po tak mocnym czochraniu. - Nie, błagam, nie pytaj, dlaczego jestem w sukience. To za długa historia! - dodałem płaczliwym tonem, wydymając dolną wargę.

- Raczej wolałbym spytać, dlaczego pytałeś się, czy mi się podobasz...

Serce mi stanęło, słysząc jego słowa. Rozejrzałem się spanikowanym wzrokiem po pomieszczeniu, szukając jakiejś ucieczki. Chłopak chyba to zauważył, bo skutecznie zagrodził mi możliwość ucieknięcia z łóżka, kładąc dłonie po bokach moich bioder. Milczałem, chociaż wiedziałem, co powiedzieć. Nawet miałem ripostę! Przecież on opisywał dziewczynę, po prostu chciałem się dowiedzieć, czy się mu podobałem w takiej wersji~. No sorry! Ale ja tak nie komplementuję obcych ludzi! W ogóle ich nie komplementuję!

- Halo? Sandeul? - Jego zniecierpliwiony głos wyrwał mnie z zamysłu.

- Hmm?

- Podobasz mi się.

Co?
                 Co?
CO?


- Co powiedziałeś?!

Aż strzeliłem się w policzek, aby przekonać się, że nie śnię. Nie był to dobry pomysł, bo niesamowicie mnie teraz piekł. Może się przesłyszałem? Ale myłem dzisiaj uszy i to porządnie... Chciałem sięgnąć do policzka, ale Baro wyprzedził mnie w czynności i dotknął go, delikatnie pocierając. Otworzyłem szerzej oczy i aż rozchyliłem usta.
Okej. Ukryta kamera, tylko kurwa gdzie?!

- Lubię cię. Podobasz mi się. Jesteś przystojny. Piękny. Słodziutki. Kocham cię. Kurwa, Sandeul. - zaczerpnął powietrza, po takim słowotoku. Ledwie nadążałem za jego słowami. Czekaj... Czy on powiedział...? - Cholernie mi się podobasz, ale nie w tych łaszkach. - tutaj z cichym śmiechem szarpnął za moją sukienkę, a ja poczerwieniałem zażenowany. - Uciekałeś ode mnie dobre dwa miesiące, a dopadłem cię na imprezie CNU. Kto by się spodziewał? - uśmiechnął się, a ja cieszyłem się, że siedzę, bo nogi mi zmiękły na ten widok. Znów poczułem gorąco przepływające przez moje ciało.

- K-Kochasz? Jesteś głupi! - wychrypiałem bliski płaczu, uderzając Sunwoo w policzek. Jak...Mógł się nabijać teraz?! Sapnął zaskoczony, ale zaraz zaśmiał się, przyciągając mnie bliżej, mimo że uciekałem powoli od niego na łóżku. Objął mnie mocno w pasie i docisnął do siebie, zabierając odrobinę tlenu, który teraz był mi niezmiernie potrzebny. Zacząłem się trząść, chyba z bezsilności i nadmiaru emocji. Serce niezwykłe mocno mi biło, a ręce drżały, jakbym był alkoholikiem od trzydziestu lat. - Ja... ja naprawdę ciebie, a ty... - załkałem cicho, pozwalając emocją powoli wypływać ze mnie. Z natłoku myśli pozostała jakaś dziwna pustka. Wyciszałem się z każdym mocniejszym szlochem, a dłonie i cichy, spokojny szept Baro pomaga mi w tym. Dziwne, bo to przez niego płakałem i jednocześnie dzięki niemu, moje ciało uspokajało się.

- Ssszz~ Nie lubię jak płaczesz.

Pociągnąłem nosem, kiedy delikatnie kołysał mnie. Tak jakbym był jego największym skarbem, który musi chronić za wszelką cenę. Zacisnąłem oczy, próbując powstrzymać płacz. Łkanie powoli zaczynało mnie dusić. Brakowało mi łez i sił. Szlochałbym jeszcze długo, gdyby nie sprawne wargi Sunwoo, którymi mnie uciszył. Aż cicho jęknąłem zaskoczony i poczerwieniałem, trzęsąc się ze stresu. Mocniej zacisnąłem dłonie na koszuli chłopaka, pozwalając, aby jego usta uspokajały moje ciało.

Z każdym kolejnym muśnięciem warg Baro, coraz bardziej traciłem możliwość oddychania, mimo to nie chciałem przerywać. Jęknąłem w jego usta, które napierały mocno na moje, a po chwili mogłem poczuć jego sprawny język, oplatający mój. Dyszałem ciężko, zaciskając dłonie we włosach Sunwoo. Palce chłopaka wdarły się pod moją zwiewną sukienkę, zaciskając na udach. Mruknąłem na to niezadowolony. Kiedyś często przypominałem Baro, jak bardzo nienawidzę tej części ciała.

 - Uwielbiam je. Nawet nie wiesz, ile razy miałem ochotę podejść i zmacać cię w nie. - zaśmiał się cicho, przy czym przerwał pocałunek i pozwolił mi zaczerpnąć powietrza. Nieśmiało uśmiechnąłem się, przyciągając go jeszcze bliżej siebie i wtulając w niego. Prawie zapomniałem o tym, że przed chwilą płakałem. Mimo to zdarte gardło dawało o sobie znać.

 - Kocham cię, Sunwoo. Tak bardzo mocno. - wtuliłem twarz w jego szyję. Wiedziałem, że jestem cały umazany w makijażu, ale nie obchodziło mnie to. Dopóki mogłem tulić do woli chłopaka, byłem szczęśliwy.

 - Również, ale... Czy mógłbyś mi teraz powiedzieć, dlaczego przebrałeś się za kobietę Jinyounga?

Cóż, a myślałem, że ten wieczór zakończy się przyjemniej niż tłumaczeniem, dlaczego mam na sobie kieckę.





 - Spierdalaj, ok? - prychnąłem, kiedy Gongchan znów wybuchł ogromną salwą śmiechu. Założyłem dłonie na piersi, mocniej wciskając się w kanapę. Baro dzielił mieszkanie wraz z Gongchanem. O czym musiałem się teraz dowiedzieć, kiedy czekałem na niego. Nie spodziewałem się, że Sunwoo może tak długo szykować się na naszą randkę. To nadal dziwnie dla mnie brzmiało. Chyba jeszcze nie dochodziło do mnie, że jestem z Baro i to już ponad dwa miesiące! Od tamtej nocy na imprezie CNU. Oczywiście musiałem obiecać Sunwoo, że już nigdy nie będę zakładać się z Jinyoungiem, bo jednak woli mnie w męskiej wersji.

- No, ale... Naprawdę...hahahha... O matko, serio nie wiedziałeś, że mam pokój za ścianą?

Zazgrzytałem zębami, wypuszczając powoli powietrze z głośnym świstem. Wczoraj mnie i Baro trochę poniosło. Cóż, zdarza się, prawda? Na wspomnienie wczorajszej nocy, drżałem. Wciąż czułem dotyk chłopaka na sobie, jego niski głos, kiedy pieścił mnie, a następnie doprowadzał do orgazmu. Dłonie, tak jak i usta Sunwoo były boskie. Głęboko we mnie wchodził i pomagał ruszać moimi biodrami, znajdując odpowiedni rytm dla nas, w który zatraciłem się w całości.
Krzyczałem, to na pewno.
Naprawdę myślałem, że jesteśmy sami...
- Nie wiedziałem! Poza tym Baro mówił, że jesteśmy sami!

- Ach, tak, saaaami? - uniósł lekko brew. - Zazdroszczę Baro. Twoje jęki nie dawały mi spać. W dodatku myślałem, że umrę od nadmiaru podniecenia. Nie masz ochoty na trójkąta? - Gongchan przybliżył się do mnie na kanapie, kładąc dłonie na moich udach. Wstrzymałem na chwilę oddech, spinając się, po czym przywaliłem mu w policzek, porządnie. Zasłużył sobie. Zwłaszcza po tamtej imprezie. Jinyoung z Gongchanem później wytłumaczyli, że to dobieranie się do mnie było ukartowane. Oczywiście mieli ze mnie niezły ubaw, że tak się przestraszyłem. Na szczęście, Baro dobitnie im wytłumaczył, jak pieprznięty mieli pomysł (siniaki na ich policzkach długo się trzymały!) oraz zagroził śmiercią, jeśli znów będą coś ponownego planować.
Mój idealny facet.

- Buu... - wydął dolną wargę Gongchan, masując obolałe miejsce ze smutną miną. - Szkoda, bo w sumie jesteś niczego sobie. Zwłaszcza jak ujeżdż-

- CO?! Widziałeś?! - przerwałem mu z głośnym krzykiem i złapałem go za koszulę, a gdy zobaczyłem ten głupi uśmieszek, zadrżałem. Puściłem go i szybko podniosłem się z kanapy. - Sunwooo! Gongchan mi dokucza! - pisnąłem niemal płaczliwie, idąc w kierunku łazienki. Jak na zawołanie mój wybawiciel otworzył drzwi, wpatrując się we mnie zaskoczonym wzrokiem.

- Coś nie tak? - objął mnie w pasie, składając delikatny pocałunek na moich wargach. Tysiące motyli w brzuchu zrobiło kilka przewrotów, dzięki czemu znów miałem cudowne dreszcze i czerwone policzki.

- Gongchan mi dokucza. I podglądał nas. - wyszeptałem, wtulając nieśmiało policzek w jego szyję. Przymknąłem oczy, wsłuchując się bijące serce Baro. To było niemal melodią dla mnie. Przez dobrą chwilę nic do mnie docierało, do momentu, kiedy chłopak się odsunął i złapał mnie za rękę, ciągnąc do wyjścia.  - Huh? Już?

- No tak, załatwione, nie słyszałeś? O czym myślałeś? - pstryknął mnie delikatnie w nos, na co zmarszczyłem go.

- O niczym takim. - westchnąłem, ściskając mocniej jego dłoń, a następnie splatając razem nasze palce. - Kocham cię, Sunwoo... - uśmiechnąłem się, stając przed windą. Wcisnąłem guzik i grzecznie czekałem, aż wjedzie na nasz poziom.

- Ja ciebie też, Deullie. - niemal wyszeptał, patrząc w moje oczy. Speszony opuściłem wzrok, na co Baro od razu zareagował. Złapał za mój podbródek i ostrożnie pocałował mnie w usta. Jęknąłem zadowolony, chętnie je uchylając. Muskał moje wargi coraz mocniej, zaciskając dłoń na moim tyłku. Zamruczałem i już miałem spleść ręce na jego karku, gdy drzwi od winy otworzyły się z głośnym trzaskiem.

- Awww! Zakochani są wspaniali! Widzisz Shinwoo? Też tak bym chciał! - zaszczebiotał Jinyoung, łapiąc się ramienia speszonego chłopaka. Odsunąłem się od Baro, patrząc na nich niepewnie. Mój ukochany odchrząknął, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc windy. Zajęliśmy miejsce znajomych, którzy wyszli. Zmarszczyłem brwi.

- A wy gdzie? Przecież Jinyoung mieszka wyżej...

- Idziemy dać dużo miłości Gongchanowi! W związkach potrzeba różnych eksperymentów! A my uwielbiamy młodszych! - pomachał nam wesoło Jinyoung i nim zdążyłem coś odpowiedzieć, czy zareagować drzwi windy zamknęły się, a następnie ruszyła.

- Emm... To na czym skończyliśmy? - Baro odwrócił mnie przodem do siebie i przyciągnął. Westchnąłem, wyrzucając z myśli tych trzech ułomów i zajmując się swoim ukochanym. Złapałem go za policzki i delikatnie pocałowałem.

- Chyba na tym. - wyszeptałem zanim nasze usta znów się złączyły, pozwalając nam na dłuższą chwilę zapomnienia, z której szybko zostaliśmy wyrwani. Jędzowate babcie zawsze wiedzą, kiedy wejść do windy i z niej wygonić. Cóż... Mimo to, i tak nasz humor nie został zepsuty.  Czekało nas wiele atrakcji w wesołym miasteczku. W końcu dzisiejszy dzień był cały nasz i tylko nasz. Tak jak i wszystkie następne.
Aż do końca naszego życia.

Obserwuj