Aktualizacje

1.06.2015
Założyłam wattpada. Powoli będę przenosić tam swoje opowiadania:)
http://www.wattpad.com/user/Maczin_


15.08.2015
Dodany post z okazji 3 lat bloga!

piątek, 15 marca 2013

Part 1 "Live or Die?"

 A/n: Zawaliłam, wiem, wiem. Długo mnie nie było i jeszcze wracam z takim krótkim badziewiem. Wybaczcie, ale chyba już nie potrafię pisać x.x

***

Poranek był taki sam jak zawsze. Przychodziła OGROMNYCH rozmiarów kobieta, która była pielęgniarką i podawała te same leki oraz przynosiła jedzenie, nie zamykając choćby na chwilę ust, skąd wydobywał się potok słów. Czasem się zastanawiał, jak mąż wytrzymuje z nią, bo – jak słyszał z jej opowiadań – byli już niemal piętnaście lat małżeństwem i ponoć mieli dwójkę dzieci. Albo facet miał niezłe zatyczki do uszów, albo ogłuchł już dobre kilkanaście lat temu.
Westchnął cicho na wspomnienie wesołego trajkotania kobiety, które doprowadzało do migreny. Poprawił poduszkę i oparł o nią plecy, podnosząc się do siadu.
- Doprawdy, idzie zdechnąć z nudów w szpitalu. Powinien chodzić tu jakiś klaun i dostarczać mi rozrywki. – Zaśmiał się do swoich myśli, otwierając książkę na stronie, której skończył czytać. Przynajmniej przyjaciele o nim pamiętali i przynieśli mu kilka książek, i laptopa. W nudne wieczory będzie grał w pasjansa, wypluwając swoje płuca podczas silnych kaszlów, które nachodziły go coraz częściej mimo leków. To było naprawdę upierdliwe, że musiał przechodzić przez to ponownie.
***
- Bardzo mi przykro, ale chyba ostatnie badania były zrobione niedokładnie. Pańska wątroba jest oczywiście wyleczona, ale są przerzuty…
Zdębiał, zaciskając dłonie w pięści. Znów to nieprzyjemne uczucie przeszyło jego ciało, a gula w gardle niemal go dławiła.
- Jak to „przerzuty”?! Przecież ostatnie wyniki mówiły coś innego!
-Musiała zajść jakaś pomyłka. Nie wiem, jakim cudem zostało to przeoczone, ale postaramy się to jak najszybciej wyjaśnić. Oczywiście, żeby zwiększyć szanse na wyleczenie, musimy zacząć w najbliższych trzech tygodniach.
- A ile obecnie wynosi ta „szansa”?
- Jakieś trzydzieści procent, nie więcej.

***

- Cudownie - westchnął, gdy telefon zawibrował i całkiem się wyłączył. Lubił słuchać muzyki, gdy czytał książki; bardziej się wtedy wczuwał. Spojrzał z utęsknieniem na kontakt 4 metry dalej. Gdyby tylko ręce miał tak długie... Bądź nie był podłączony do tego całego sprzętu, to bez problemu podłączyłby ładowarkę do gniazdka. Pieprzony rak. Pieprzone życie. Pieprzony telefon. Pieprzony Tao.

- Nie jestem pieprzony! - Usłyszał głos pełen wyrzutów, a sylwetka chłopaka mignęła mu przed oczami. Jęknął, łapiąc się za serce ze strachu. Czyżby wypowiadał te słowa na głos i nawet o tym nie wiedział? 

- Nie strasz ludzi! 

- Sugerujesz, że jestem brzydki? - zrobił usta w dzióbek, a po chwili uformował je w podkówkę, wpatrując się swoim intensywnym wzrokiem w Krisa. Chory chłopak przełknął głośniej ślinę, wbijając się mocniej w materac łóżka. W spojrzeniu Zitao był coś, co przerażało, a jednocześnie pociągało... BOŻE, CO?! POCIĄGAŁO?! IDĘ SIĘ LECZYĆ!
Tao uśmiechnął się pod nosem, odczytując myśli Fan'a.

- Coś ty, ale masz tak bladą skórę, że wyglądasz jak trup - wydusił w końcu z siebie. Uniósł brew w geście zaciekawienia, gdy gość zaczął układać siedem białych róż znajdujących się w wazonie, a po chwili związał je razem czerwoną wstążką, którą wyciągnął z kieszeni spodni. - Co ty odpierdzielasz?

- Układam kwiaty.

- Ślepy nie jestem, ale po co?!

- Bo ładnie tak wygląda.

Żyłka na czole Krisa zaczęła mocniej pulsować ze zwiększonego ciśnienia. "Wdech i wydech, wdech i wydech i łapy przy sobie, a chłopak przeżyje." - Pomyślał, zaciskając palce na prześcieradle.

- Twój spokojny ton mnie irytuje.

- Twoja złość karmi moją duszę. - Uśmiechnął się pod nosem, zwracając swój wzrok ku choremu, który zrobił markotną minę i po mamrotał coś pod nosem.

- Dziwnie odpowiadasz. Ty na pewno jesteś normalny? No wiesz... Psychik i te rzeczy? - Palcem wskazującym zrobił kilka kółeczek przy skroni, przez co Tao roześmiał się.

- Jak najbardziej normalny. No chyba, że geje są nienormalni bądź psychiczni.

Niezręczna cisza zapadła pomiędzy nimi. Kris miał wrażenie, że jego oczy zaraz wypadną z oczodołów przez taki wytrzeszcz. Jakby odruchowo wcisnął się bardziej w łóżko, chcąc odsunąć się jeszcze trochę od chłopaka. No bo jak...

- Nie chciałem tego wiedzieć, serio - odezwał się w końcu, nieco przyciszonym, płochliwym tonem, który zdecydowanie nie przypominał wcześniejszego. Zupełnie, jakby się czegoś przestraszył.

- Boisz się inności? - Brew Tao powędrowała ku górze, a dłonie splótł na piersi, oczekując odpowiedzi. Spojrzał kpiąco na bruneta, który szybko zaprzeczył, kręcąc głową.

- Nie, no co ty. W sumie, nieważne...

I ponownie cisza zapanowała w pomieszczeniu, które było oświetlone promieniami zachodzącego już słońca. Wpatrywali się sobie wzajemnie w oczy,  milcząc przez cały ten czas. Ostatecznie Kris odwrócił głowę, spoglądając w krajobraz za oknem. Przez dłuższą chwilę zastanawiał się o czym mógłby porozmawiać z Zitao. Poczuł nagłą potrzebę otworzenia się przed kimś, ale nie wiedział, czy chłopak może być tą odpowiednią osobą. W końcu wziął głębszy wdech. Raz kozie śmierć.

- Tao... Czy ja jestem dziwny?

- Hę? - Tym razem to on zaskoczył młodszego chłopaka, który spoglądał zdziwiony na Fan'a

- No bo... Czasem mam wrażenie, że cały świat toczy się obok mnie, a ja stoję z boku, sceptycznie przyglądając się wszystkiemu.

- Tak zwana niewidzialność, o to ci chodzi? I dlatego miałbyś być dziwny? Nie rozumiem...

- Może. Czas jakby się dla mnie zatrzymał. Tak jakbym stał w miejscu i obserwował, jak ludzie na ulicy mijają mnie, pędzą dokądś, a mi pozostaje obserwowanie ich. Może ja naprawdę nie istnieję?

- Jakbyś nie istniał, to by mnie tu nie było - mruknął cicho pod nosem Tao.

- Hm?

- Po prostu mam zadanie. Nie zrozumiesz tego, bo jesteś tylko człowiekiem.

- A ty to co? Nie człowiek? - Kris prychnął na tę uwagę, przeczesując dłonią swoje czarne kłaki.

- Miałeś je kiedyś blond, nie? - Chłopak zmienił temat, wpatrując się we włosy bruneta, który delikatnie przytaknął na jego słowa.

- Miałem. Później wypadły mi przez chemioterapię i znów mam naturalny kolor włosów. Jak wyzdrowieję znów zafarbuję. - Zitao tylko skinął głową, wysłuchując Fan'a. Pstryknął palcami z zadowoleniem widząc, że włosy Krisa zmieniają kolor na blond. Był ciekaw, kiedy chłopak dowie się o tym. Zapewne jak pielęgniarka przyjdzie na kolejny obchód.
Wyszedł z sali chorego, zabierając ze sobą jedną zwiędłą różę.
Zostało sześć.

niedziela, 3 marca 2013

Kolejna informacja

Chyba wypadałoby coś napisać po dłuższej nieobecności.
Sprawy mają się tak:
- Mam połowę 1 części TaoRis;
- Nie mam weny, żeby to dokończyć;
- Pomysły z głowy mi wyleciały;
- Mnóstwo nauki i stresu w ostatnich dniach/tygodniach (i nie zapowiada się, żeby to się na razie zmieniło);
- Związku z powyższym nie mam za wiele czasu, ale jak już mam, to nie ma tej cholernej weny ;/
- I nawet nie mam czasu zaglądać na wasze blogi :c

No i w sumie zostało mi 1,5 miesiąca do egzaminów, a ja leżę i kwiczę... Dodatkowo chcę wyciągnąć jak najwyższą średnią, żeby dostać się tam, gdzie chcę. (coś sądzę, że mi się nie uda i właśnie w tym też mam spory stres).

Ogólnie: KATASTROFA.
Naprawdę, staram się jak mogę, żeby coś napisać... ale mi nie wychodzi. Myślałam, że dodam coś w ten weekend, ale jednak nic z tego nie wyjdzie.

Może po prostu potrzebny jest mi odpoczynek... Nie wiem, psychicznie też za bardzo nie jest ze mną dobrze i to też może być przyczyną tej nagłej "zawiechy" w pisaniu. Zobaczymy...

Blog jest i na razie będzie zawieszony. I chyba tak zostawię do kwietnia (co nie znaczy, że nic się nie będzie pojawiać. Postaram się ogarnąć TaoRis'a).

I to tyle... Buziaczki, trzymajcie się!


Obserwuj