Aktualizacje

1.06.2015
Założyłam wattpada. Powoli będę przenosić tam swoje opowiadania:)
http://www.wattpad.com/user/Maczin_


15.08.2015
Dodany post z okazji 3 lat bloga!

poniedziałek, 31 grudnia 2012

Szczęśliwego~

Z niczym nowym nie wyrobiłam się, ale życzenia złożyć trzeba ;p

Wszystkiego najlepszego w roku 2013! <3 Spełnienia marzeń i najskrytszych marzeń, aby ten nadchodzący rok był sto i nawet więcej razy lepszy, niż poprzedni <3 Dużo miłości, szczęścia, zdrowia, chęci do nauki (haha, żartowałam XDD)... Meega, meega dużo yaoi ze wszystkimi możliwymi pairingami <333 No i weny ^^. 
kolejny rok pelen suckesow 
Aaa... I żeby ta lista była o wiele, wiele dłuższa pod koniec następnego roku :D


(Dobra, życzeń składać nie umiem, a mi nie chcę szukać się jakiś gotowych ;p)

sobota, 15 grudnia 2012

2Min, part 7 [END] ,,My little secret"


A/N: No... Jak widać, to już ostatnia część. Stwierdziłam, że nie będzie lepszego momentu na zakończenie tego "opowiadania". To miało być lekkie, bez jakiś wielkich akcji, opowiadanie. No cóż, mam nadzieję, że wyszło. Nie wiem, czy zabiorę się za następne kilkuczęściowe fiki, bo niezbyt mi to wychodzi. Ale jak coś przyjdzie mi do głowy, to... Z jakim głównym paringiem chcielibyście poczytać? Oczywiście zespół też do wyboru ^o^
Podziękowania dla wszystkich, którzy komentują, cichych czytelników oraz Yukari i Memory, które na gg wpierały mnie, gdy to pisałam <3.

***


Otworzył usta, ale po chwili zamknął je, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Wypuścił powietrze z cichym świstem, a gorąco ogarnęło całe jego ciało. Miał wrażenie, że płonie.


- Nie wiem, co masz na myśli. – Wyszeptał cicho, odsuwając się od Minho na tyle, ile pozwolił jego silny uścisk.


- Sądzę, że doskonale wiesz – Miał wrażenie, że jego serce zatrzymało się na chwile, a następnie zaczęło bić, jakby przebył kilkunastu kilometrowy maraton. Dłonie Minho delikatnie głaskały boki rudzielca.


- Jesteśmy przyjaciółmi, hyung…


- Byliśmy. Do teraz. – Wyszeptał, przysuwając się do Taemina najbliżej jak mógł. Słyszał jego nierówny oddech i szybkie bicie serca. Zmusił go do spojrzenia na siebie, opierając czoło o jego. Jego mały sekret już nie był sekretem.


- M-Minho, co ty robisz? – Policzki rudzielca jeszcze nigdy nie były tak rumiane, jak teraz. Wzrok Choi’ego strasznie go krępował i jeszcze to, co chciał zrobić…


- Chcę nas rozgrzać, Minnie – W jednej chwili złączył ich usta w czułym pocałunku. Napierał na nie coraz bardziej, aż w końcu chłopak rozchylił usta z cichym jękiem, pozwalając mu pogłębić pocałunek. Niepewnie objął go za szyję, drżąc, gdy ich usta ocierały się coraz bardziej zmysłowo o siebie. Brunet wplótł jedną z dłoni w miedziane włosy chłopaka, drugą przesuwając wzdłuż brzucha i klatki piersiowej. Dreszcze przelatywały przez całe ciało młodszego, a ciche jęki i skomlenia wyrywały się z jego ust, przerywając pocałunki Minho, gdy ten palcami pieścił jego sutki.


- H-Hyung… To…znaczy… Ja… - stęknął, gdy usta starszego znalazły się na jego szyi, zostawiając niezliczone mokre, czerwone ślady. Brunet położył palec na nabrzmiałych od pocałunków wargach chłopaka.


- Cii, ja też. – Wyszeptał i wrócił do rozchylonych ust młodszego, uciszając jego kolejne jęknięcia.


***


- Bummie, nie powinniśmy im raczej przeszkadzać. Może Minho zacznie działać… - złapał za nadgarstek swojego chłopaka, zatrzymując blondyna na ostatnich schodach do mieszkania Choi’ego.


- Pff, żartujesz sobie? Po tym, jak tydzień temu powiedziałeś wszystko Żabojadzie, nie pozwolę zostawić ich sam na sam na tyle czasu. Jeszcze skrzywdzi MOJEGO Minna! – Dał nacisk na przedostatnie słowo i z zaciętą miną wyrwał dłoń z uścisku Jonghyuna. Pokonał szybko kilka ostatnich schodków i stanął przed odpowiednimi drzwiami. Chciał zapukać, jednak Jjong ponownie go powstrzymał, łapiąc mocno za jego rękę. – Jonghyun puść – syknął.


- Nie. Nie pozwolę, żebyś coś zepsuł. Poza tym, jak do cholery, Choi mógłby skrzywdzić Taemina?


- NORMALNIE! Mnie też skrzywdził! Minho jest złym człowiekiem! I co z tego, że Taemin go kocha. Okej, wspieram ich, ale na miłość Boską! Nie zostawię na długo Minna z niewyżytym erotomanem!


- Jak to cię skrzywdził? – zamrugał szybko oczami, ignorując dalszą część wypowiedzi wściekłego blondyna.


- A no skrzywdził! Jak byłem w przedszkolu połamał moją ulubiona kredkę. RÓŻOWĄ! Zniszczył całe moje dzieciństwo! – Wyrwał rękę z jego uścisku i zapukał (a raczej uderzył kilka razy pięścią) do drzwi. – Różową! – powtórzył, gdy Jonghyun starał się nie wybuchnąć śmiechem, po tym jak wyszedł z szoku. No czego mógł się spodziewać po „wielkich” problemach Key?


- Bummie, robisz z igły widły. Zastanów się trochę. To była tylko kredka.


Nikt nie otworzył, więc pewnie albo Minho zignorował to, albo wyszli na spacer bądź do kina.


- Nie mów do mnie „Bummie” w takiej chwili! Od kredek się zaczyna, Jjong. W przedszkolu kredki, w podstawówce kij od miotły, a teraz może złamać serce Taeminowi! – Bling starał się nie przywalić głową w ścianę. Blondyn zabijał go swoim rozumowaniem.


Postali jeszcze chwilę w milczeniu przed drzwiami i w końcu Kibum nacisnął na klamkę.


- Otwarte. – Uśmiechnął się wrednie do Jonghyuna i zanim ten zareagował wszedł w głąb mieszkania, a Dino podążył za nim.


- Przesadzasz, Key.


- Może trochę. – Zajrzał do salonu, ale jedynie zobaczył burdel na kanapie, koc na podłodze z rozsypanym popcornem na nim i włączony telewizor. – Dziwne. – Skierował się dalej i przystanął, gdy usłyszał głośne, niemal jak krzyki, jęki młodego. Zaczerwienił się i zadrżał ze złości. – Ja ci dam, Choi. – syknął pod nosem. Już prawie wszedł do pokoju Minho, ale powstrzymały go mocne ramiona swojego chłopaka.


- Nie dasz mu, tylko mi. – Zaśmiał się pod nosem. Spróbował odciągnąć Kibuma dalej, gdy drzwi lekko się uchyliły. Zamarli w bezruchu. Przez niezbyt dużą szparę w drzwiach mogli zobaczyć dokładnie wszystko, co działo się na łóżku.


Taemin zabrał dłonie z pościeli, kładąc je na umięśnionych barkach starszego chłopaka. Postękiwał z każdym kolejnym, szybszym ruchem Minho. Był niesamowicie czerwony na twarzy, a pot perlił się na jego skórze. Choi nie wyglądał wcale lepiej, niż młodszy. Przepocone kosmyki włosów przyklejały się do ich twarzy. Brunet pochylił się, łapiąc usta Taemina w kolejnym, gorącym pocałunku, głusząc na chwilę jego odgłosy.


- Jjong… Zamknij je… - wyszeptał cicho z mocno czerwonymi policzkami, próbując odwrócić wzrok.


- A przed chwilą chciałeś tam wejść – prychnął i dodał: - Jeszcze się zorientują…


- To zrób to cicho!


- Min-nhoo…! Mocniej! Achhh… - Krzyk rozkoszy Taemina dotarł do ich uszu, powodując lekkie wypieki na twarzach. Chłopak wbił paznokcie w ramiona Choi’ego, wyginając plecy w łuk i piszcząc, gdy ten prawdopodobnie odnalazł jego czuły punkt. Pojękiwał coraz głośniej, czasem pokrzykując, dostosowując ruchy bioder do ruchów Minho, który gorączkowo szeptał coś do ucha kochanka. Lee zaczerwienił się jeszcze bardziej o ile to możliwie i stęknął głucho, gdy hyung złapał w dłoń jego męskość, pomagając mu w osiągnięciu spełnienia.

I w tym momencie Kibum nie wytrzymał i zamknął z głośnym trzaskiem drzwi, nie bacząc na to czy usłyszeli. Oddychał szybko. Matko, podniecił się tym! Jęknął żałośnie, wyciągając do kuchni śmiejącego się Jonghyuna.

- Nie komentuj. Nawet nie waż się – burknął, siadając na krześle, wachlując się gazetą, która jeszcze przed chwilą leżała na stole. Przymknął powieki, starając się zapomnieć i nie przywoływać scen seksu pomiędzy Minho a Taeminem. – Boże, jak skończą, to go dorwę – syknął, obserwując Jjonga, który z tajemniczym uśmiechem robił herbatę. Czuł się prawie, jak u siebie w domu. – I co się szczerzysz?

- Szczerzę się, bo jesteś zły, że oni zrobili to szybciej niż my, chociaż nawet nie są razem.

Słowa wypowiedziane przez Jonghyuna podziałały na niego, jak czerwona płachta na byka. W jednej chwili trzepnął mocno Blinga gazetą w łeb, mrucząc pod nosem siarczyste przekleństwa i obietnice: „Przez dwa tygodnie nie dostaniesz żadnego pocałunku, zobaczysz!”. Uspokoił się, gdy dostał szklankę ze swoją ulubioną, cytrynową herbatą. Westchnął jedynie, upijając łyk i mówiąc: „Kara zniesiona.”.

Siedzieli tak w kuchni niemal w idealnej ciszy, czekając na zakochaną parkę albo chociaż na Minho. Taemin pewnie nie będzie mógł się ruszyć przez jakiś czas, więc w sumie na niego nie liczyli.

Kibum stukał niecierpliwie palcami w blat stołu, wpatrując się uporczywie w zegarek. Pół godziny temu skończyli, więc może by tak „pan jestem najwspanialszym sportowcem” ruszyłby tyłek do kuchni? Nie uwierzy, że nie słyszał tego trzasku. W zasadzie Key z premedytacją trzasnął drzwiami od ich sypialni, aby Minho zorientował się, że nie są sami.

- Choi! – krzyknął Kibum, gdy tylko Minho wszedł do kuchni ubrany w spodnie dresowe i z ubrudzonym brzuchem. – Umyłbyś się… - dodał, krzywiąc się lekko. Chłopak jakoś nie wyglądał na zaskoczonego ich wizytą, a raczej zobaczeniem młodszego Kim’a. Zdawało się, jakby się tego spodziewał.

- Umyję się, jak będę chciał. Moje mieszkanie, moja kuchnia, mój brzuch, sperma mojego kochanka. Co się stało, że mi się do domu włamujecie? – mruknął, wyciągając z lodówki mleko bananowe dla tancerza i wodę dla siebie. – Cieszę się, że się obsłużyliście i że Jjong cię nie przeleciał na moim stole. – Uśmiechnął się wrednie, lustrując Kibuma, który lekko się zaczerwienił. Jonghyun westchnął cicho i wygodniej rozsiadł się na krześle. Rozmowy pomiędzy nimi zawsze były ciekawe i nawet nie próbował wtrącać się za często, bo psuło to całą frajdę.

- Nie włamujemy się. To ty nie umiesz zamknąć drzwi na klucz. Ale mam jedną sprawę. – Wziął głęboki wdech, zaciskając mocno dłonie na gazecie. – JAKIM PRAWEM TO ZROBIŁEŚ?! - Wyrzucił z siebie.

- Ale co zrobiłem?

- Nie udawaj debila, Choi. Przeleciałeś MOJEGO Taemina! To jeszcze dziecko!

- Ma szesnaście lat, no nie przesadzaj. Poza tym nie jest twój. Jakoś nigdzie nie był podpisany, a sprawdziłem wszystkie zakamarki. – Upił kilka łyków wody i wyszczerzył się do Key. Jonghyun próbował się nie roześmiać, widząc zdenerwowanego Key i słysząc ich rozmowę.

- Twój też bynajmniej nie jest. Jakoś podpisu nie widziałem!

- Ależ jest. Od dzisiaj. A podpis możesz zobaczyć na szyi, biodrach, brzuchu… Zależy, gdzie chcesz spojrzeć. – Wzruszył ramionami, siadając na krześle przy Jjongu. – Opanuj swojego chłopaka, bo ten wzrok mnie przeraża – wyszeptał z udawanym przerażeniem. Nawet nie zorientował się, jak Kibum strzelił go w łeb gazetą. – Ejj!

- Nie kpij sobie ze mnie, Choi! Masz problem, bo ja ciebie będę mieć na oku i dopilnuję, abyś nigdy go nie skrzywdził, tak jak mnie! – wycelował w niego palcem.

- Nie rozumiem…

- Chodzi o różową kredkę – burknął cicho Jonghyun, zanurzając łyżkę w truskawkowym kisielu.

- On był dla Taemina – westchnął. – Ile mi będzie wypominać tę kredkę? To było ponad dziesięć lat temu. Poza tym to tylko kredka.

- Kredka? Tylko kredka?! Od kredki się zaczyna, a później… - i zaczął swój monolog, podczas którego Bling spokojnie dokończył kisiel, a Minho zdążył wypić całą butelkę wody i wziąć następną. Kibum chyba nawet nie zorientował się, że go nie słucha.

- Minho? – Usłyszał cichy szept Taemina, który powoli wszedł do kuchni. Lekko się zarumienił się na widok przyjaciół. Od razu bardziej naciągnął na siebie za długą bluzkę, należącą do starszego chłopaka i uśmiechnął się nieśmiało.

Choi wstał i przygarnął do siebie rudzielca, całując go w czubek głowy. Wytłumaczył mu w kilku słowach, co robią tu Key i Jjong. Wręczył mu do rąk jego mleko bananowe.

- Umma, nie mów, że znów zaczynasz – westchnął ciężko, wciskając dłuższą część rurki do kartonika. – Gadaliśmy na ten temat…

- I chyba niewystarczająco, jeśli tak od razu zrobiliście to.

- Moja sprawa – burknął, pozwalając Choi’emu wtulać się w siebie. – Tak samo mogę rozmawiać na temat Jjonga. – Od razu uśmiechnął się przepraszająco do chłopaka, który jedynie kiwnął głową ze zrozumieniem. – I nie. Jjong i Minho są niemal tacy sami pod względem zachowania – dodał szybko, zanim Key zdążył skomentować.

- Może i tak, ale nie jestem do niego przekonany. Przecież kre – przerwali mu.

- Litości! – jęknęli wszyscy głośno.

- No dobra, dobra – burknął, zakładając dłonie na piersi. – Ale to sensowny argument.

- Tak, tak, sensowny. – Przytaknął mu z uśmiechem, nie widząc innego wyjścia, żeby szybko to zakończyć i móc znaleźć się znów z Choi’m w ciepłym łóżku. Wziął duży łyk słodkiego mleka i oblizał wargi.

- Pamiętaj, że będę mieć cię na oku! – wycelował jeszcze palcem w starszego chłopaka, przechodząc obok nich. Jonghyun z wielką ulgą przyjął to, że mogą stąd wyjść. Miał dosyć tego histerycznego zachowania Kibuma. Objął blondyna w pasie, wyciągając go z mieszkania uprzednio przepraszając i żegnając się lokatorami.

- Typowy Key. – Zaśmiał się Taemin, widząc jak brunet zamyka drzwi na klucz, dmuchając na zimne. Wcale nie zdziwiłby się, gdyby młodszy Kim wrócił tu i zaczął od nowa.

- Jeśli będę miał przez całe życie tak przesrane z nim, to obiecuję, że jak skończysz szkołę, wyprowadzamy się na drugą stronę świata, zmieniamy numery telefonów i najlepiej zróbmy operacje plastyczne, aby nas nie odnalazł.

- Przesadzasz. Kibum nie jest tak zły. – Wyrzucił do kosza pusty kartonik po mleku.

Uwiesił się na szyi swojego już obecnego chłopaka, uśmiechając słodko.

- Może… Nie znam go z innej strony. Kocham cię. – Ucałował lekko jego rozchylone usta, na co ten westchnął cicho, odwzajemniając pocałunek.

- Ja ciebie też… Nawet mocniej! – Wtulił się mocno z Minho, nie pozwalając mu odsunąć się. Już nigdy więcej.

„Choi, wpadłeś w niebezpieczne sidła, zastawione przez tego słodziaka.” – Przeszło brunetowi przez myśl, zanim dał zaciągnąć się do sypialni przez nieźle zmęczonego rudzielca.

niedziela, 9 grudnia 2012

2Min, part 6 ,,My little secret"



A/N: Boże, naprawdę nie wiem jak to dzisiaj skończyłam. Jakiś cud... Macie 6 część, jest do bani, jak wszystkie, ale okeej </3  Sorki za przeskok czasu w dalszej części, ale chciałam jakoś ruszyć z tym... 
Wszelkie błędy i powtórzenia poprawię jutro, bo teraz nie mam czasu ponownie przeczytać, a pewna WREDNA ISTOTA ZWANA MEMORY mnie popędza </33 Mam nadzieje, że to czytasz MENDO! :3 Okej, ja lecę uczyć się chemii </3
Możecie mnie zamordować za ten part :D

  ***



Odkąd przyszli do jego mieszkania, nie mógł opanować się. Zachwycał się wyglądem wnętrz i ich urządzeniem. Cały czas wypytywał o wszystko i nic, co powodowało wielki uśmiech na twarzy Minho. Z cierpliwością odpowiadał na każde zadane przez miedzianowłosego pytanie. Nie sądził, że można zadać aż tyle pytań i to tylko dotyczące jednej wazy.

- Szkoda, że nie ma twojej mamy – mruknął, jakby z nikłym smutkiem Taemin. Zawsze chciał zobaczyć jak wygląda pani Choi, ale chyba za szybko jej nie pozna. Wątpił czy Minho szybko ponownie go zaprosi.

- Noo… Dziś wypada jej druga zmiana. Będę musiał sam zrobić coś do jedzenia – westchnął i wyciągnął chłopaka z salonu, nie dając mu przejrzeć wszystkich książek z biblioteczki. A było tego sporo… - A to mój pokój! – Z uśmiechem otworzył drzwi. Lee wcięło na jego widok i powoli wszedł do środka. Inaczej wyobrażał sobie jego pokój. Ten był taki… Nie pasujący do charakteru Minho znanego ze szkoły.

- Łaał… - szepnął z zachwytem, rozglądając się dokładnie. Pokój Choi był w jasnych tonach barw. Cały pomalowany na błękitno. Na ścianie, przy której stało jego łóżko narysowane były, zapewne czarnym markerem, przeróżne rybki i żaby. „Żabyyy…”- Zaśmiał się cicho pod nosem Taemin i podszedł bliżej do posłania starszego chłopaka. Wszystkie meble były białe z gdzieniegdzie czarnymi bądź ciemnoniebieskimi dodatkami. Chyba najbardziej zdziwiło go brak plakatów jakiś drużyn piłkarskich, czy ogólnie sportowców. O ile wiedział to było coś, co strasznie kręciło Choi’ego. „Pozory mylą…?”.

Naprzeciw łóżka znajdowały się kolejne drzwi, zapewne do łazienki, a tuż obok nich spora szafa. Równolegle stało biurko, przy oknie. To ułożenie było podobne jak u Taemina w pokoju… Po lewej stronie od łóżka wisiała tablica korkowa z mnóstwem zdjęć i rysunków. Miał jeszcze komodę, a na niej dość sporą klatkę. Oczy Lee zabłysły radośnie. Jak on mógł wcześniej tego nie zauważyć?!

- Masz królika! – Zerwał się z łóżka, podbiegając do klatki. Minho zaśmiał się cicho na tą nagłą radość młodszego.

- Taa… To prezent od Jonghyuna na piętnaste urodziny… A ja chciałem jedynie jakąś ciekawą grę. – Wywrócił oczami. Przez chwilę miał wrażenie, że chłopak go w ogóle nie słuchał. Wpatrywał się w beżowo-czarną kulkę z takim zachwytem, że niemal zapomniał, jak oddychać. – Tae?

- Hm… Co? – Wyrwał się z transu i spojrzał na Minho, ale szybko wrócił wzrokiem na królika, który lekko się poruszył. – Obudził się! – pisnął z uciechą i uśmiechnął się, gdy stworzonko spojrzało na niego, ruszając lekko uszami. – Ale urooczyyy… Jak się nazywa? – spytał Minho, robiąc lekki dziubek.

Choi’emu zdawało się, że Taemin w tej chwili jest znacznie bardziej uroczy od królika. Zdecydowanie. Przygryzł lekko dolną wargę.

- Terminator – odparł całkiem poważnie i wyciągnął zwierzę z klatki, widząc proszący wzrok Lee.

- Jak? - Szybko zamrugał oczami, niedowierzając.

- Terminator. Idealnie pasuje. – Wyszczerzył się, wręczając puszystą kulkę chłopakowi. Od razu przytulił ją do siebie i zaczął pieszczotliwie głaskać.

- Żartujesz? Jak dla mnie to mu pasuje Dyzio. Nie słodziku? – Cmoknął w nosek królika, który lekko nim poruszył. – Boże, on jest najsłodszą istotą na tym świecie!

Brunet wzruszył ramionami i z uśmiechem przyglądał się Taeminowi. Nie wiedział czemu, ale czuł miłe ciepło, gdzieś w środku, widząc szczęśliwego chłopaka. Tak jakby jego uśmiech sprawiał, że Minho już było wszystko jedno i mógł robić każdą rzecz, nawet najbardziej upokarzającą, tylko po to, aby Lee cały czas był radosny, tak jak teraz. - „To jest takie dziwne…” – Z jego rozmyślań wyrwał go pisk i jęk bólu młodszego. Spojrzał na niego ze zdezorientowaniem, ale widząc jak szybko odkłada ze strachem królika, domyślił się, co się stało.

- Dlatego nazywa się Terminator. – Pokręcił jedynie głową. Rudzielec ze łzami w oczach trzymał palec w ustach.

- Domyśliłem się… On jest agresywny! Nie chcę go więcej na rękach! – Odsunął się od klatki zwierzątka, jeszcze co jakiś czas chuchając na zaczerwieniony palec. Choi powstrzymał się, aby nie zaśmiać się na ten widok. Co prawda widząc łzy w oczach chłopaka, zakuło go coś w sercu… Ale jak Taemin zaczął się złościć i oburzać, wyglądał wtedy tak słodko i zabawnie!

- Obiecuję, że ten złowieszczy królik już cię nie dopadnie – Wybuchnął śmiechem, a Lee mocno poczerwieniał na twarzy. Ze zdenerwowania, no i może z zażenowania.

- Nie żartuj sobie ze mnie, żabojadzie! – Wycelował w niego palcem, drżąc ze złości. To jeszcze bardziej rozbawiło Minho, który niespodziewanie przyciągnął młodszego i przytulił do siebie. Taemin rozszerzył oczy z szoku i znieruchomiał całkowicie. Ten Choi Minho go przytulił! Zrobił coś, o czym śnił i marzył niemal codziennie!

- No już nie wściekaj się, złość piękności szkodzi – Poczochrał go po włosach. Taemin zarumienił się, tym razem jednak nie ze zdenerwowania. Powstrzymał jęk, który niemal mu się wyrwał, gdy poczuł ostry zapach męskich perfum. Dokładnie taki, jak sobie wyobrażał. „Ciekawe, jak pachniał podczas sek… Stop, stop, Taemin! Opanuj się!” – Skarcił się w myślach i wyplątał z jego uścisku z niepewnym uśmiechem. Nie wiedział, co miał teraz powiedzieć. Czuł, jakby zapomniał języka w gębie. Znowu… Na szczęście Choi wyratował go z opresji.

- Zjemy coś? – spytał, wychodząc z pokoju i pokazując, aby poszedł za nim. Był z jednej strony zawiedziony, że Lee tak szybko uciekł z objęć, co mogło oznaczać, że wcale mu się nie podobało to. „Czyżbym źle odebrał sygnały?” – Tylko nie wiem, czy uda nam się coś ugotować. – Zaśmiał się z zażenowaniem, przeczesując swoje włosy.

- No, ja nic nie umiem… - rozłożył bezradnie ręce, siadając na krześle przy stole.

- To zostaje nam pizza… - westchnął sięgając po telefon.

- Jestem za! W końcu coś innego niż kurczaki! – Klasnął w dłonie z uciechą i spoglądał wyczekująco na bruneta. Tak dawno nie jadł pizzy, że niemal zapomniał jak ona smakuje. „Przykro mi Jinki, dzisiaj jednak nie zjem kurczaka”.



  ***

Dni powoli mijały, a Taemin coraz bardziej zbliżał się z Minho. Nawet w najskrytszych snach nie marzył, że to tak się potoczy. Już niemal na porządku dziennym było przytulanie się, czy mówienie na rudzielca i Choi’ego „2min”. To drugie jeszcze wywoływało dyskretne rumieńce na twarzy Minna.

A już całkiem czuł się zażenowany podczas imprezy urodzinowej Choi’ego, gdy zapytano go, czy są razem, a później, czy chciałby być kiedyś ze starszym. Cudem udało mu się z tego wywinąć, ale Jjong nadal mu wypominał, że nie odpowiedział na to… Ta, właśnie to on zadał to pytanie podczas gry w butelkę. Idiota jeden… A dobrze znał odpowiedź! Nie wiedział, co chciał przez to osiągnąć, ale cieszył się, że jednak Dino nie udała się ta sztuczka.

W sumie to zdawało się mu, że niemal każdy chciał zeswatać go i Minho. Key prowokował przedziwne sytuację, Jonghyun zadawał jednoznaczne pytania, Minhyun cały czas sugerował coś Choi’emu, jednak ten albo się nie domyślał, o co chodzi, albo świetnie grał głupiego… No i jeszcze Aron. On to prawie że mówił prosto z mostu. Cudem, dosłownie cudem udało się Taeminowi uciszyć go, gdy ten chciał powiedzieć „Choi, baranie, Taemin cię ko-”. Aron w tym momencie dostał porządnego liścia w twarz, przez co się uciszył, a miedzianowłosy szybko zmienił temat.

Ostatnio nawet spadł śnieg! Za długo nie cieszył się ze śniegu, bo gdy tylko został natarty, zaczął nienawidzić biały puch i nie odzywał się do Minho oraz Jonghyuna przez następne trzy dni.

- Głupi ten film – burknął, biorąc kolejną garść popcornu. Taemin nie za bardzo lubił świąteczne komedie, które puszczali co roku. Jaka frajda jest oglądać „Kevina samego w domu”, gdy wszystko zna się na pamięć? A no… Minho chyba nie wyobrażał sobie świąt bez tego filmu. Co prawda do Bożego Narodzenia zostały dwa dni, ale całą świąteczną atmosferę dało wyczuć się już od początku grudnia!

- Jaki głupi?! To najlepszy film, jaki może być na świecie! Oo… Zaraz dostanie żelazkiem! – Wybuchnął śmiechem, gdy po chwili dana sytuacja ukazała się na ekranie. Rudzielec westchnął cicho powoli zajadając się popcornem. Czasem po prostu nie rozumiał Choi’ego.

Cudem przebolał jeszcze tą godzinę, niemal zasypiając na kanapie u niego w salonie. Uśmiechnął się, gdy zauważył napisy końcowe. Przeciągnął się i spojrzał na Minho, który dziwnie się wpatrywał w niego.

- Coś się stało? – spytał zaskoczony, poprawiając swoją bluzkę. Brunet pokręcił głową.

- Nic. Zamyśliłem się tak.. Jakoś… Heh. Obejrzymy jeszcze coś, czy wracasz? – Wziął pustą miskę po popcornie.

- Możemy, jeśli ci nie przeszkadzam – mruknął niepewnie i wsunął dłonie pomiędzy ściśnięte kolana.

- No co ty! Nie będę sam siedział. Że też matka musiała z ojcem jechać do chorej babci – westchnął kierując się do kuchni. – Zrobię nam coś do jedzenia.

- Uhuum… - Naciągnął na siebie ciepły koc. Coś podejrzewał, że dziś znów będzie spał u Minho. Ostatnio niemal tu zamieszkiwał. Wracał do domu, przebierał się w czyste ciuchy, brał książki, czasem zjadał śniadanie lub obiad i wracał do bruneta. Jego mama traktowała go, jakby był jej drugim synem, a Taeminowi to nie przeszkadzało. Przynajmniej znów mógł zaznać matczynej miłości.

Czasem zdawało się mu, że przyjaźń z Choi’m jest znacznie inna, niż na przykład pomiędzy Minho a Jonghyunem. Nie bez powodu Kibum zakrztusił się, gdy usłyszał, że Taemin śpi w jednym łóżku z brunetem. Od razu zaczął wypytywać od kiedy są parą i dlaczego nic o tym nie wie... A to przecież „koleżeńskie” nocowanie. Przez niemal okrągły tydzień. To było naprawdę skomplikowane do wytłumaczenia.

Wspólne zasypianie i budzenie się razem z nim w jednym łóżku, było czymś… niesamowitym? Oglądanie go codziennie zaspanego z rozczochranymi włosami, sprawiało, że Taemin coraz mocniej zakochiwał się w Minho. O ile było to jeszcze możliwe… Znacznie lepiej znosił miłość do niego, gdy był tak blisko z nim. Po prostu coraz bardziej czuł, jakby byli parą, brakowało tylko czułych słówek i pocałunków.

Czasem zdawało się mu, że Choi odwzajemnia to uczucie. Te jego gesty, ciekawskie, długie spojrzenia i przedziwne słowa wyrwane z kontekstu, które sugerowały mu tylko jedno. Ale to może tylko urojenia…

- Wolisz herbatę czy mleko bananowe?! – Usłyszał krzyk z kuchni, który wyrwał go z rozmyślań.

- Oczywiście, że mleko bananowe! Nie pytaj o tak banalną rzecz! – Odkrzyknął Taemin z lekkim uśmiechem, zakrywając się bardziej kocem, przesączonym zapachem starszego chłopaka.

Po dość dłuższej chwili pojawił się Choi z talerzem pełnym kanapek i mlekiem bananowym.

- Jee! – Wziął kartonik do rąk, wbił rurkę w otwór i zaczął powoli sączyć napój, cicho mrucząc. Brunet parsknął śmiechem, siadając obok chłopaka, ówcześnie kładąc talerz na stolik. Wsunął się pod koc i przytulił do Taemina, który zakrztusił się popijanym mlekiem. Spojrzał z zaskoczeniem na Minho, który uśmiechnął się i odsunął kartonik z rurką od ust młodszego.

- Zmarzłem w tej kuchni. Rozgrzejesz mnie? – spytał, owiewając gorącym szeptem malinowe wargi rudzielca. Taemin zmieszał się i zaczerwienił, uciekając wzrokiem i próbując się odsunąć od chłopaka. Minho mocniej złapał go w pasie, wsuwając zimne dłonie pod bluzkę rudzielca. Ten cicho pisnął i zadrżał.

- H-Hyung! C-Co…

- Rozgrzejesz mnie, Minnie? Proszę...

czwartek, 6 grudnia 2012

Ach, Christmas!

TYTUŁ: Ach, Christmas! 
GATUNEK: Fluff, AU
BOHATEROWIE: Jonghyun, Key, Taemin, Minho, Onew, Ren (Nu'est)
OSTRZEŻENIA: Celowe powtórzenia (ale naprawdę niewiele, prawie nic.) I w sumie to brak.

OD AUTORKI: Tak z okazji Mikołajek ^^. Sorrki, że coś takiego tutaj wstawiam. Obiecałam jednej osobie, ale tak na to patrzeć nie mogę, że żaaal X.x  Możecie mnie zjechać za to, serio ^^. W sumie to w tej "miniaturce" nic się kupy nie trzyma. Miała być z tego miniaturka, coś troszkę dłuższe wyszło... Trudno. I tak miniaturka jak dla mnie XD. Tytuł z dupy wzięty, jak wszystkie u mnie XD

Czytacie na własną odpowiedzialność ^^

***

Jonghyun przechodził powoli zaśnieżonymi ulicami. Na domach, przydrożnych lampach i w sumie wszędzie, gdzie się dało było pełno kolorowych światełek. Gdzieniegdzie można było usłyszeć świąteczne hity, których już z czasem miał dość. Ile można puszczać jedną i tę samą piosenkę… Na każde święta od kilkunastu lat!

Westchnął cicho z lekkim uśmiechem, przypominając sobie, że to będą drugie święta spędzone wspólnie z jego Kibumem. Dokładnie rok temu wyznał mu swoje uczucia podczas niezbyt ciekawej sytuacji.

Firma osiągała wielkie sukcesy i w ramach „nagrody” zapadła decyzja, aby zrobić wspólne święta z pracownikami. Szef z wielką chęcią zgodził się na to. Każdy miał przydzielone zadanie i pilnował się tego. Niestety przez gapiostwo i nierozwagę Kibuma główne danie poszło z dymem, tak jak pół firmowej kuchni. Oczywiście Key nie pozwolił rzucić całej winny na siebie i upatrzył sobie Jonghyuna, bo to on miał wszystko nadzorować. Krzykom i wrzaskom nie było końca, i sam nie wiedział, kiedy z ust starszego Kim’a pały słowa: "Bo gdybym nie był w tobie zakochany i nie wpatrywałbym się w ciebie tak, to dopilnowałbym, abyś nie puścił kuchni z dymem!". W jednej chwili na twarzy Key pojawiły się duże, nieznośne rumieńce, a on cicho odpowiedział "Ja ciebie też, idioto". Nieidealny początek związku, ale właśnie tak dla Jonghyuna było „idealnie”. Zazwyczaj wszystko, co jest perfekcyjne, nie jest trwałe.

A tak wybuchowego Kibuma ma do dziś…

Przed samym domem dostał śnieżką w twarz. Westchnął cicho, kręcąc głową z wielkim uśmiechem, widząc, jak szczęśliwe dzieciaki prowadziły między sobą wojnę na śnieżki. Wszedł szybko do domu, aby ponownie nie dostać kulką ze śniegu. Do jego nozdrzy dotarł zapach zapewne pysznego ciasta. Jęknął cicho, gdy brzuch o sobie przypomniał. Ściągnął buty, a następnie płaszcz. Zdziwił się, gdy Kibum go nie przywitał. Nie było dnia, aby blondyn nie czekał na niego z wielkim buziakiem w usta.

- Kochanie? - spytał z zaniepokojeniem, zaglądając do salonu. W rogu pokoju stała ślicznie wystrojona choinka z kolorowymi, migającymi lampkami, które rozświetlały całe pomieszczenie. Poczuł słodki zapach perfum młodszego i w jednej chwili jego oczy zostały zasłonięte dłońmi Kibuma, na których miał rękawiczki. Po co mu to...?

- Tak, Jjong? Jak w pracy? - Zabrał ręce i objął chłopaka od tyłu w pasie.

- Nawet, nawet, a jak przygotowania? - Chciał się obrócić, lecz Kibum nie pozwolił mu na to. – O co chodzi? Przecież wiesz, że nie przeszkadza mi to, że nie umalowałeś się. - Wywrócił oczami. Usłyszał jego chichot.

- Nie koniecznie o to chodzi. - Puścił go.

- To o co? - spytał, odwracając się i zamarł. Przetarł dłońmi oczy, mając nadzieje, że dobrze widzi. A jednak! Nie pomylił się! – C-Co ty m-masz...

- Ładnie wyglądam jako pani mikołajowa? - Okręcił się wokół własnej osi, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. Króciutka, czerwona sukienka z gorsetem i falbankami, wykończona białą koronka u dołu. Nawet nie sięgała do połowy ud. Krwiście czerwone rękawiczki na dłoniach i tego samego koloru czapka z białym pomponem. Chłopak był boso, jedynie na kostkach miał przywiązane czerwone kokardki. Jonghyunowi momentalnie zaschło w gardle, a gorąco uderzyło do głowy, no i w pewne strategiczne miejsce.

- P-Przepięknie – wydusił z siebie. Od razu złapał w pasie śmiejącego się Kibuma, który zarzucił mu dłonie na kark.

- Czyli...

- Czyli nici z dzisiejszej kolacji, kotek. - Wpił się w jego spragnione wargi. Key jęknął w usta Jjonga i dał zanieść się mu do pokoju.

Nie przerywał pocałunku, ale gdy brunet przeklął, gdy nie mógł zsunąć z niego sukienki, roześmiał się. Spojrzał na niego niewinnie, jakby chciał powiedzieć: "Ja nie wiem, jak to się ściąga!”. W akcie desperacji Jonghyun rozerwał górą część stroju, co spotkało się z głośnym piskiem oburzenia.

- Oszalałeś?! Jjong!

- No co? Czekać nie będę. O, jak ładnie schodzi...

- Jonghyun.

- No nie tak groźne skarbie. Wynagrodzę ci... Patrz!

- Achhh, Jjong…!


***


- No nie! - jęknął Taemin, otwierając szybko piekarnik, z którego buchnął dum. Wyłączył go i otworzył szybko okna. Cały dzień, który spędził na robieniu tego przeklętego piernika, poszedł się kochać. A tak bardzo chciał zrobić Minho niespodziankę i pokazać mu, że również potrafi robić tak wspaniałe ciasto, jak Taeyeon i wcale nie jest w tym gorszy! Westchnął cicho, wyciągając foremkę ze zwęglonym piernikiem, który po chwili wylądował w koszu. Taemin usiadł na krześle, a jego głowa wylądowała na blacie stołu. - Jestem beznadziejny dla Minho... - wymamrotał cicho, a kilka łez spłynęło po policzkach chłopaka.

- Oj, co za głupoty gadasz, Minnie? - Usłyszał szept nad sobą. Podskoczył z zaskoczenia. Chciał szybko otrzeć łzy, jednak starszy nie pozwolił mu na to. Złapał w dłonie jego twarz i kucnął przed nim. - To, że nie umiesz piec, to jeszcze nic nie znaczy. - Uśmiechnął się, kciukiem ścierając przeszkadzające kropelki z lekko rumianych policzków.

- Znaczy... Nie potrafię zrobić dla ciebie czegoś, co lubisz – westchnął żałośnie, odwracając wzrok od Minho.

I właśnie w tym momencie miękkie wargi Choi'ego wylądowały na jego, składając czuły pocałunek.

- Bez gadania głupot. Umiesz wiele rzeczy, które bardzo lubię. Piernik jest na samym końcu - zaśmiał się cicho, uśmiechając w charakterystyczny sposób, przez co policzki Taemina były strasznie czerwone.

- Zboczeniec - burknął, oplatając ramionami szyję starszego.

- Wcale nie o to mi chodziło!

- Nie... Wcale, pff! Rozpoznaję po uśmiechu...

- Na pewno tego nie potrafisz. - Wywrócił oczami.

- Taak? Ostatni raz tak się szczerzyłeś, gdy chciałeś, abym przebrał się za kota na Hallowen i dobrze wiesz, co później było!

- Ech... Masz mnie, ale słodko wtedy wyglądałeś, no... I podniecająco. To co? Idziemy zrobić jedną rzecz, którą bardzo lubię, a wręcz kocham? – uśmiech na twarzy Choi'ego poszerzył się. Minho wziął na ręce młodszego, który cicho pisnął i mocniej złapał się go. Szepnął cicho pod nosem "niewyżyty erotoman" i pozwolił mu zanieść się do sypialni.


***


- Jinki! Ten aniołek powinien być wyżej! - powiedział blondyn, zaczesując kosmyk swoich włosów za ucho.

- Dobrze, dobrze... - Wywrócił oczami. - Tak może być, Minki? - spytał, gdy zawiesił już ostatnią błyskotkę na świąteczne drzewko. Ren klasnął w dłonie z zadowolenia.

- Właśnie tak! - Z uśmiechem pocałował Onew w usta. Starszy westchnął i objął chłopaka w pasie, wtulając twarz w jego miękkie włosy, pachnące cytrynami. Uwielbiał ten zapach.

- Cieszę się, że dopasowałem się do twoich potrzeb. Kocham cię. – Cmoknął go w nos, na co Minki śmiesznie go zmarszczył.

- Ja ciebie też, ale nie rób taaak... - burknął, lekko się rumieniąc.

- Czemu?

- Bo tak. Nie jestem dziewczyną.

- Pff, to, że nie jesteś, nie znaczy, że nie mogę tak ci robić. - Zaśmiał się cicho, przez co został zdzielony w łeb. - Ałaa... To bolało. – Rozmasował obolałe miejsce, patrząc na niego z urazą.

- Przepraszam. Zrobi ci kurczaka w ramach przeprosin, pasuje?

- Jeszcze jak! - Mocno go uściskał, a po chwili okręcił się z nim wokół własnej osi, śmiejąc się wraz z nim.

- Głupek. - Pokręcił głową, gdy już bezpiecznie stanął na nogi. Oplótł ramionami jego szyję, stając lekko na palcach. - Ale mój.

- Oczywiście, że twój. Tylko twój - szepnął, łapiąc jego usta w czułym pocałunku. i zapominając na chwilę o rzeczywistości.

***

Bijcie, bijcie ^^. A, dziękuje za kolejną nominację, ale naprawdę nie chcę mi się ponownie odpowiadać i robić to... To jest męczące ;____;

niedziela, 2 grudnia 2012

Kolejne takie tam~

Z pewnych powodów do następnego tygodnia (albo i dłużej) prawdopodobnie nic się nie pojawi... Proszę nie bić ;____;  Ale mam kilka rzeczy na głowie, przez co zero pomysłów na kolejne części ;___;"

Postaram się to później nadrobić i w ogólee... <3

No to... baj baj... I wszystkie ostre rzeczy z dala ode mnie! Mam chomika i nie zawaham się go użyć ^^ ~

Obserwuj