Aktualizacje

1.06.2015
Założyłam wattpada. Powoli będę przenosić tam swoje opowiadania:)
http://www.wattpad.com/user/Maczin_


15.08.2015
Dodany post z okazji 3 lat bloga!

sobota, 29 września 2012

2Min, part 3 ,,My little secret"

Szybko napisane, to i szybko skończone! Uff, nigdy więcej takiej przerwy, bo ciężko wrócić znów do pisania ^^" Memory, weź mnie pilnuj no! xD
Rozdział krótszy, w roku szkolnym nie mam, aż tyle sił i weny na coś dłuższego, przykro mi :<

***

Chłopak westchnął cicho, odwracając wzrok od szyby, po której spływały niewielkie krople deszczu. Padało od samego ranka, a temperatura spadła do zaledwie trzynastu stopni powyżej zera. Coraz bardziej dało się odczuć aurę nadchodzącego wielkimi krokami listopada.

Minęło już sporo czasu, odkąd zaczął pisać z KeroKero. Chyba jakieś trzy tygodnie. Nadal nie wiedział o nim praktycznie nic, chłopak widocznie nie chciał się jeszcze ujawnić. Taemin przestał ciągle rozmyślać o Minho, gdy zobaczył go, jak całuje się z Tiffany na jednej z przerw. Cała jego nadzieja, jak i uczucie zostało brutalnie zdeptane, a chęć do życia zniknęła niczym bańka mydlana. Tak jak sądził, nie miał u niego szans, bo był hetero. Bez powodu dziewczyny nie całowałby… Chociaż Key i tak mówił swoje oraz pocieszał, aby się nie poddawał. Tyle, że on już to zrobił. Poddał się w tamtym momencie i teraz chciał jedynie zapomnieć. Tak będzie najlepiej.

Przetarł zmęczone, jeszcze zaspane oczy, starając się skupić na aktualnym temacie lekcji. Nie przepadał za historią, a gdy była na drugiej godzinie i to w poniedziałek, to już w ogóle nienawidził i to czystą nienawiścią.

Obrócił w palcach ołówek, spoglądając ze znudzeniem na Kibuma, który pociągał nosem co chwilę i jak nigdy starannie zapisywał notatkę do zeszytu. Taemin zlitował się, wyciągnął z torby paczkę chusteczek i podał koledze z ławki, który uśmiechnął się w podzięce. Jeśli Key był już chory, to tylko kwestia czasu, gdy i rudzielec zacznie kichać i kaszleć, niczym „zawodowy” gruźlik. Nic nie poradzi na to, że był podatny na wszelkiego rodzaju choroby.

- Umiesz na japoński? - spytał blondyn, odkładając długopis. Kaszlnął i skrzywił się lekko, widocznie i gardło go bolało.

- Trochę. Nie ogarniam tej gramatyki - westchnął ciężko.

- Nie jest tak trudna, serio - pociągnął nosem, a po chwili wziął chusteczkę do rąk.

- Dla ciebie. - odwrócił wzrok, krzywiąc się, gdy po chwili na ławce wylądowała zużyta chusteczka. - Rozsiewasz zarazki, Key. Niedługo pół szkoły będzie chorować i to jedynie przez ciebie.

- Będą mi wdzięczni! W końcu za tydzień mamy to wielkie spotkanie z Rzecznikiem Praw Dziecka! Chyba nikt nie chce na to iść - zachichotał radośnie, chowając zeszyt do torby, wstając od ławki, jak tylko zadzwonił dzwonek na przerwę. Złapał za przegub ręki Taemina i wyciągnął go z klasy, a następnie do jednego z mniej uczęszczanych korytarzy. Tak jak zawsze usiedli na ławce i czekali na Jonghyuna. Rudzielec był pod wielkim wrażeniem, że Kibum tyle już wytrwał w związku. Miał nadzieję, że Key zostanie przy Jjongu już na zawsze. Tworzyli idealną parę, byli tak różni, dzięki czemu poznawali się z każdym dniem coraz bardziej i wiedzieli o sobie znacznie więcej. Związek jak z bajki, niemal wymarzony, upragniony. Taki, którego on nigdy nie będzie mieć…

- Co tak nagle straciłeś humor? – spytał chłopak, biorąc do rąk kanapkę z dżemem.

-Nieważne, Key. – westchnął i niemal w tym samym momencie dosiadł się do nich Jonghyun. Od razu zaczął nawijać, jak to wraz z Minho i Kyuhyunem rozwalił lekcję biologii i wylądował na dywaniku u dyrektora. Doprawdy, było się czym chwalić. Taemin wywrócił oczami, wyciągając zeszyt do japońskiego. Chciał sobie jeszcze na szybko powtórzyć te najważniejsze informacje i zaliczyć chociaż tę kartkówkę na tróję. Czasem zazdrościł Kibumowi, że tak łatwo uczył się języków i nie miał z tym problemów. Raz nawet poprosił chłopaka o to, aby pomógł mu z japońskim, niestety blondyn kompletnie nie nadawał się do roli nauczyciela. Od tamtego czasu Lee musiał polegać już tylko na sobie i jakoś sobie radził, ale oceny z tego przedmiotu nigdy go nie zadowalały.

- Japoński? – usłyszał pytanie, które padło z ust Jonghyuna. Taemin przytaknął, przewracając kolejną kartkę w zeszycie. – Minho umie go perfekcyjnie – pochwalił przyjaciela, bawiąc się kosmykiem włosów swojego chłopaka. Key powoli kończył jeść już drugą kanapkę.

- No to co z tego? – mruknął oschle na wspomnienie o brunecie. Znów zakuło go mocno serce na samo jego wspomnienie.

- Zawsze mógłby ci pomóc – wtrącił się blondyn, który wycierał chusteczką brudną buźkę od dżemu. Po chwili dostał krótkiego buziaka w kącik ust, mimo protestów. Zawsze istniało ryzyko, że mógł go zarazić, a tego nie chciał.

- Nie potrzebuję pomocy. Poradzę sobie sam! – wstał, zabierając torbę. – Zobaczymy się na lekcji. – rzucił jedynie do przyjaciela i poszedł w głąb korytarza, próbując opanować emocje. Jjong czasem zachowywał się tak, jakby wiedział o uczuciach Taemina do Minho, chociaż rudzielec bardzo prosił Divę, aby nikomu nie mówił, a zwłaszcza jemu.

Usiadł pod salą od japońskiego i podkurczył pod siebie nogi. Rozłożył zeszyt na swoich udach, wykorzystując ostatnie cztery minuty na powtórkę, ale nie mógł się skupić. Kibum znów poruszył ten zakazany od dwóch tygodni temat.

***

Taemin z wielkim westchnięciem ulgi opuścił salę, w której miał już ostatnią lekcję na dziś. Dziewięć godzin to zdecydowanie za dużo, jak na poniedziałek. Tak ze dwie, góra trzy byłyby odpowiednie.

Otworzył szafkę i zamarł, gdy na niewielkiej półce zobaczył swoją zgubioną bransoletkę, wraz z niewielką karteczką. Od razu chwycił w dłoń swoją zgubę i przeczytał liścik.

„Proszę, twoja zguba ^o^. Przykro mi, że tyle zwlekałem z oddaniem, ale myślałem, że wręczę Ci ją osobiście! >Przepraszam, że stchórzyłem.<

KeroKero~”

- Kocham cię, KeroKero! – zachichotał radośnie, okręcając się wokół własnej osi. Założył bransoletkę na drobny nadgarstek.

- Co ty ćpałeś, Taemin? – spytał Key, który już był ubrany, a w dłoni trzymał swoją tęczową parasolkę. Oparł się o szafkę, czekając na chłopaka. Jjong dzisiaj został na treningu, więc nie było mowy, aby mógł wrócić z nim do domu.

- Odnalazła się! KeroKero mi ją oddał! – pomachał mu rękę przed oczami, uśmiechając się w pełni szczęścia. Już myślał, że jej nigdy nie odnajdzie, a tu takie zaskoczenie!

Key bardziej zainteresował liścik, niż sam fakt odnalezienia bransoletki. Wyrwał kartkę z dłoni rudzielca i przeczytał.

- Ładne pismo – westchnął cicho, jakby z rozmarzeniem. – dusza romantyka, serio. Tylko oni mają tak śliczny charakter pisma. – Taemin spojrzał na chłopaka, jak na kosmitę.

- Skąd to wiesz, Kibum? – zabrał karteczkę i schował ją do kieszeni. – Znów jakieś stereotypu wyciągasz? – założył płaszcz i zamknął szafkę. W sumie pasowało mu, że dziś wraca z Kim. On przynajmniej miał parasol, więc za bardzo nie zmoknie na tej ulewie.

- Żadne stereotypy, tylko sama prawda! A już sam fakt, że zostawił liścik. I jeszcze to, że chciał się z tobą spotkać. Mówię ci, zakochał się w tobie, to pewne!

- Dobra, dobra. Już przestań. Nie można się w kimś zakochać, kogo się prawie nie zna.

- Nie zna? Gdyby cię nie znał tak dobrze, to by nie wiedział, że to twoja bransoletka, która to twoja szafka… Otwórz oczy, Taemin! – poczochrał chłopaka po włosach i już na zewnątrz otworzył parasol, pod którym schował się on i rudzielec.

Lee nie odzywał się przez dłuższy czas, analizując słowa Divy. Musiał przyznać, że w jakiejś części miał rację. KeroKero musiał o nim bardzo dużo wiedzieć, co nieco przeraziło Taemina. Czuł się trochę tak, jakby był szpiegowany!

Przez resztę drogi Kibum narzekał, że przez tą pogodę zepsuje się mu fryzura, zmyje delikatny makijaż, ale jakimś cudem odprowadził on Lee pod sam dom. Chłopak pożegnał się z nim, obiecując, że następnym razem będzie miał już własną parasolkę. Zamknął się w cieplutkim domu, ściągając przemoczone buty oraz płacz. Poszedł na górę do swojego pokoju, gdzie przebrał spodnie i założył ciepłą bluzę na siebie. Było bardzo cicho, więc Onew zapewne przesiadywał jeszcze na uczelni. Usiadł na fotelu i wziął telefon do dłoni, zastanawiając się, co mógłby odpisać KeroKero.

- Jak mu podziękować? – spytał cichym szeptem samego siebie, wpatrując się w wyświetlacz komórki. Już miał coś napisać, gdy telefon lekko zawibrował. „Nowa wiadomość od KeroKero”. Wcisnął wybraną opcję i przeczytał:

Od:KeroKero

Do:Taemin

Wiem, że chciałbyś mi podziękować, więc od razu… Nie ma za co :P I jeśli jesteś zły za to, że nie oddałem ci tego osobiście, to jeszcze raz przepraszam! Obiecuje, że nastąpi to wcześniej niż myślisz. ^^

Taemin nie mógł powstrzymać uśmiechu, który cisnął się na jego usta. Od razu odpisał, uprzednio spoglądając na chwilę na bransoletkę.

Do:KeroKero

Od:Taemin

Hah! Nie jestem o to zły, raczej trochę szkoda, ale trzymam za słowo.^^ Będę czekać na tę chwilę. Wiesz co? Bardzo cię polubiłem… ^^*
Ostatnie zdanie dopisał dość niepewnie, z lekkimi rumieńcami na twarzy. Przez to wszystko, co powiedział Kibum, zauważył, że KeroKero nie był mu obojętny, chociaż go nie znał. To było takie dziwne…

Od:KeroKero

Do:Taemin

Ja ciebie tak samo polubiłem, więc nie mogę się doczekać, aż się zobaczymy.(^o^#) Do zobaczenia niedługo, Minnie.~

Chłopak spojrzał z niemałym zaskoczeniem na wiadomość. Ostatnio nawet umma na niego nie mówił „Minnie”, aż tu nagle prawie, że obcy chłopak tak go nazywa. Zagryzł wargę, a po chwili uśmiechnął się radośnie. Może tak zapomnieć o Minho i spróbować z KeroKero?

W końcu po raz pierwszy od dwóch tygodniu poczuł się naprawdę szczęśliwy i pełen nowych nadziei na lepsze jutro.


niedziela, 2 września 2012

2Min, part 2 ,,My little secret"

Ha~! Wyrobiłam się, Memory! :D To teraz dwa tygodnie wolnego? XD
~W notce pojawią się członkowie Super Junior oraz NU'EST~


***

Key z lekkim niepokojem spoglądał na rudzielca, który od samego rana gadał o jednym i tym samym – bransoletce. Nie było chwili, aby o niej nie wspominał, nawet temat Choi Minho zleciał na dalszy plan, co wcześniej było nie do pomyślenia.

Chłopak miał wrażenie, że Teamin zaraz zacznie kiwać się na krześle, jak przy chorobie sierocej.

- Znajdzie się na pewno, szukałeś dobrze w domu? – spytał, popijając jabłkowy soczek przez rurkę. Mieli właśnie godzinną przerwę śniadaniową, więc stołówka pękała w szwach, ale i tak znaleźli się chętni do spożywania posiłku na zewnątrz. W końcu ostatnie naprawdę ciepłe dni tego roku.

- Szukałem! Wszędzie! Prawie nie spałem w nocy, chciałem ją znaleźć! Przewróciłem pokój do góry nogami i nic! – uderzył ręką o blat stołu ze złości i ogarniającego go smutku. Bransoletka była prezentem i zarazem pamiątką po zmarłej sześć lat temu matce. – Nie wiem, jak mogłem ją zgubić… - jęknął załamany, odsuwając tacę z nieruszonym jedzeniem na bok.

- Z twoją nierozgarniętą głową to bardzo łatwe – zmrużył niebezpiecznie oczy, widząc nietknięty posiłek przyjaciela. Oho, zaraz odezwie się wrodzona matczyna natura w Key, przy której lepiej wiać, jeśli nie chce się dostać opieprzu. – Lee Teaminie, masz mi natychmiast zjeść chociaż ten ryż, bo inaczej marny twój los!

- Nie mów mi, co mam robić! – założył dłonie na piersi, patrząc hardo na blondyna. – Mam szesnaście lat, nie potrzebuję niańki!

- A może mam donieść Onew, że ostatnio podrabiałem ci zwolnienie z w-f? Nie byłby z tego zadowolony…– uśmiechnął się wrednie. Wiedział, że chłopak wymięknie. Onew, a dokładniej Lee Jinki, był bliskim kuzynem Taemina i opiekował się nim, gdy jego ojciec wyjeżdżał służbowo, a działo się to naprawdę bardzo często, więc niemal cały czas mieszkał z rudzielcem.

- Nie ośmielisz się – powiedział, spoglądając na niego niepewnie. Musiał wtedy prosić o te cholerne zwolnienie właśnie Key?! Zapewne Aron napisałby je bez problemu…

- Dobrze wiesz, że sobie nie żartuję… Tak jak było z piciem u J.R – zatarł ręce i sięgnął do swojej torby, aby wyciągnąć telefon. Rudzielec już miał go powstrzymać, gdyby nie Jonghyun, który się zjawił i przywitał z Kibumem lekkim całusem w policzek.. Tancerz odetchnął z wielką ulgą, bo cała uwaga blondyna została poświęcona Kim. Wziął miseczkę z ryżem i wyciągnął z torby woreczek foliowy, w którym po chwili znalazł się ryż i pełny worek schował z powrotem na swoje miejsce. Wszystko to robił tak, aby Key tego nie zauważył, co w sumie teraz nie było trudne. Dzięki ci Boże za takiego Jonghyuna…

- Hej – usłyszał nagle koło swojego ucha, a do jego nozdrzy dotarł dość ostry zapach papierosów.

- Aron? A ty nie z Minhyunem? – spytał zaskoczony, kiedy chłopak dosiadł się do „ich” stolika. Dyskretnie rozejrzał się, aby wyszukać bruneta wzrokiem.

- Pokłóciliśmy się, lekko mówiąc – odparł z nieco zażenowanym uśmiechem, a spod grzywki ukazał na czole wielkiego siniaka, na którego wskazał. – To po tym, jak rzucił we mnie książką od historii… - Taemin aż jęknął na samo wyobrażenie, jak to musiało boleć. Książka do lekkich i cienkich w żadnym wypadku nie należała.

- Nawet nie chcę wiedzieć, o co wam poszło – odezwał się, kątem oka obserwując Key, który zawzięcie rozmawiał z Jonghyunem, póki ten nie odszedł.

- O palenie przeze mnie fajek… - westchnął ciężko, mieszając widelcem w jedzeniu.

- Przejdzie mu…

- Prędzej Aron rzuci palenie, niż Minhyunowi przejdzie – do dyskusji dołączył Key. Jego spojrzenie padło na miskę Taemina i uśmiechnął się szeroko, widząc ją całą pustą. Widać chłopak wziął sobie do serca to, co powiedział.

- W sumie to on potrafi fochać się bardzo długo. Ostatnio…

- Dwa miesiące – dokończył za rudzielca Aron. – Ale na szczęście ten foch był na Baekho, nie mnie – uśmiechnął się gorzko na wspomnienie tego. Dobrze wiedział, że Minhyun może pobić ten rekord bez mrugnięcia okiem, nawet jeśli to obrażanie się miało być na własnego chłopaka…

- To kiedy rzucasz lub przepraszasz? – spytał ze słodkim wyszczerzem Kibum, powoli kończąc swoje jedzenie. Jeszcze tylko popić wszystko soczkiem…

- Coś czuję, że w ciągu najbliższego tygodnia – jęknął, widząc Minhyuna przechodzącego obok nich z lekko zadartym nosem do góry. Powiało chłodem, prawie w jak listopadowy, mroźny poranek.

Aron zadrżał ze złości, gdy zauważył jak jego własny chłopak dosiada się do Kyuhyuna i Siwona. – Zabiję ich… - wysyczał, zaciskając dłonie w pięści. Widok bruneta, który świetnie bawi się w towarzystwie tych… dwóch gnid, działał na niego, jak płachta na byka.

- Aron spokojnie, oni przecież nic nie ro…

- Robią. Wystarczy, że ich widzę w towarzystwie MOJEGO Minhyuna! – wziął tackę w dłonie, wstając gwałtownie. – Idę się przejść, bo zaraz coś rozniosę – rzucił jeszcze zimno, kierując się ku wyjściu. Taemin westchnął cicho, odgarniając grzywkę z czoła. Niby w jakiejś tam części siebie rozumiał Arona i jego reakcję na taki widok. Sam był zły i jednocześnie smutny, gdy widział Minho świetnie bawiącego się w towarzystwie jakiejś ślicznej dziewczyny…

- Ziemia do Taemina! – Kibum szturchnął go na tyle mocno, aby wyrwać z zamyślenia. – Lepiej popatrz kto tam siedzi! – uśmiechnął się szeroko, wskazując jeden z najbardziej oddalonych stolików na stołówce po prawej stronie. Wzrok rudzielca powędrował we wskazane miejsce.

- M-Minho? – wydukał, uważnie obserwując bruneta, który zawzięcie dyskutował z Jonghyunem. Ha… Niby tak rywalizują ze sobą, a jednocześnie są najlepszymi przyjaciółmi.

- Właśnie, Minho. Już myślałem, że nie jąkasz się wypowiadając jego imię – Key zmarszczył śmiesznie czoło, czego nie zauważył tancerz, wpatrzony w Choi. Był ciekaw o czym właśnie rozmawia z Kim, że aż tak gestykulował. W momencie, gdy Jonghyun coś do niego powiedział, ten momentalnie przestał, a jego wzrok zatrzymał się na sylwetce Taemina, który zamarł z wciągniętym powietrzem. Czuł jak policzki go niemal palą z zawstydzenia. Szybko odwrócił spojrzenie i ze spuszczona głową wstał i pociągnął za sobą Key, mimo wyraźnych protestów chłopaka. No chciał jeszcze dokończyć ten sok jabłkowy, no…!

- Muszę do toalety! – rzucił pierwsze, co przyszło mu na myśl, gdy Kibum zapytał, co się stało. Serce strasznie biło mu na wspomnienie spojrzenia Choi. Czy on zrobił ruch jakby chciał wstać?! Boże, ja tu wykituję…


***



- Aleee zanudzaaa…! – odchylił się na krześle blondyn, żując gumę, nawet nie starał się tego ukryć. Trwała lekcja plastyki, czyli jednego z tych przedmiotów, które uważał za niepotrzebne. W sumie… to które uważał za potrzebne? Pff… Jemu wystarczy chłopak, który będzie na niego robił… Albo najwyżej zostanie modelem. Będzie przechadzać się po wybiegu, pozować do zdjęć, no i oczywiście ładnie wyglądać! Tak, to jest myśl…

- Key! Bierz się do roboty, a nie! Ja ci później nie będę tego robić – upomniał go rudzielec, który z zawzięciem szkicował… żabę. Dlaczego na myśl przyszedł mu Minho? Na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek, ale nie skomentował tego rysunku.

- Sam w domu coś nabazgrolę. I tak mi da piątkę i tak. Dobrze wiesz jaka jest Park. Wystarczy dać jej rysunek, a ona mechanicznie wstawia ci ocenę… Więc nie wiem, po co się starasz – przyznał szczerze Kibum, robiąc balona z gumy, który zaraz został przebity przez ołówek Taemina.

- Bo lubię! – powiedział lekko naburmuszony, z obrzydzeniem spoglądając na kawałek przyklejonej gumy do ołówka. Ugh…

Plastyka z Park była najbardziej luźną lekcją w ich planie zajęć. Nawet na wychowawczej nie mieli tak dobrze, jak tu. Można byłoby zdemolować klasę, a babka by nawet palcem nie kiwnęła. Sms’owanie czy dzwonienie na plastyce było na porządku dziennym.

- Tss… - prychnął, wywracając oczami Key nie wiedział już, co mógłby robić. Niemal umierał z nudów, ale jednocześnie nie chciał rysować jakiegoś głupiego rysunku. Zabierze się jakieś starsze prace brata i da do oceny…

Z bocznej kieszeni torby Taemin wyciągnął telefon i cicho zagwizdał na wiadomość od nieznanego numeru.

- No, no… Masz cichego wielbiciela, czy co? – zaśmiał się cicho, a rudzielec poderwał głowę do góry z tępym wyrazem na twarzy. Dopiero jak spojrzał na wyświetlacz swojej komórki, zrozumiał co Key miał na myśli.

- Nie. A co, zazdrosny? – uśmiechnął się również złośliwie, co Kibum, który musiał przyznać, że tancerz coraz bardziej się upodabniał do niego. Kim pomamrotał coś pod nosem, zajmując się jakże ciekawą czynnością, czyli żuciem gumy i próbował coś podejrzeć z sms’u chłopaka.


Od:565439581

Do:Taemin

Hej! Masz ochotę popisać? :>


Od:Taemin

Do:565439581

Em… Z chęcią, tylko kto pisze? (o.o”)

Odsunął się dalej od Key, na krześle, aż w końcu usiadł bokiem i oparł się o ścianę. Teraz Kibum nie będzie mógł podglądać tego, co pisze.


Od: 565439581

Do:Taemin
 
Hmm… KeroKero może ci wystarczy, co? (*^-^*)


Taemin zaśmiał się cicho na ten „pseudonim”. Brzmiał dość znajomo, ale nie chciał się w to teraz bardziej zagłębiać. Zapisał numer wraz z nazwą. Może być ciekawie.


Do:KeroKero

Od:Taemin

Na razie wystarczy.(o3o) Tak, więc… KeroKero.:3 Skąd masz mój numer i dlaczego piszesz? (#^.^)

Przez dłuższy czas nie dostał odpowiedzi. Już miał zamiar schować telefon, gdy ten zawibrował. Chłopak z uśmiechem odczytał kolejną wiadomość i zwątpił w swój umysł. Tekst był… tak zakręcony, że przez kilka minut wpatrywał się tępo w literki w telefonie. Co za filozof się znalazł…


Od:KeroKero

Do:Taemin


Dostałem go od przyjaciela mojego przyjaciela. W sumie to chyba dla mojego przyjaciela ten przyjaciel jest kimś więcej niż tylko przyjaciel. No, ale nie jestem pewien, no bo przyjaciel to przyjaciel, nie? Chyba, że oni nie są tylko przyjaciółmi, ale spaceruje się też z przyjaciółmi? A można zostać z kimś przyjacielem z dnia na dzień? Bo oni są, albo i nie, przyjaciółmi… Hm.


Do:KeroKero

Od:Taemin

Człowieku, czy ty czytałeś to, co wysłałeś? Za filozofa robisz? Nie rozumiem cię (.__.”). Ale nie odpowiedziałeś mi po co piszesz…

Od:KeroKero

Do:
Taemin

Jaki tam filozof? Normalnie ci wytłumaczyłem, no i trochę się zapędziłem (^-^#). A to trzeba mieć powód, aby pisać?



- Jak to jest normalne wytłumaczenie, to ja jestem święty – mruknął do siebie rudzielec, odgarniając grzywkę z czoła.

- Mówisz do siebie? Co ci napisał/napisała? – Key usilnie próbował zajrzeć na ekran telefonu, jednak bez większego skutku. – No, ej! Pokazałbyś – powiedział naburmuszony, zakładając dłonie na piersi.

- Phi… Ty mi rozmowy z Jonghyunem nie pokazałeś, więc się wal. – Taemin szybko odpisał „KeroKero”, nawet sam już nie wiedział co. Wyłączoną komórkę wsadził do kieszeni spodni. Dzwonek rozniósł się echem po szkole, więc szybko spakował rzeczy do torby i wraz z fochniętym Kibumem popędzili do szafek. Byle tylko wyjść, zanim pół szkoły się zbierze przy nich.

- Oj no, Key. Nie obrażaj się. Nawet nie wiem kto to pisze – mruknął, zabierając z szafki swoją bluzę. Chociaż rankiem było dość chłodno, to teraz spokojnie mógł jej nie zakładać.

- Hę? Jak to nie wiesz? Nie przedstawił się?

- Jakiś KeroKero… - powolnym krokiem wyszli ze szkoły, cudem na nikogo nie wpadając. Dzicz.

- KeroKero? Tss… Co to w ogóle za ksywka? Pewnie jakiś idiota z tobą pisał – wywrócił oczami.

- Wydawał się fajny – burknął cicho Taemin, kopiąc jakiś niewielki kamyk.

- To o czym takim pisaliście, że wydaje ci się fajny? – spojrzał na niego z niemałym zaciekawieniem, przez co omal nie wszedł w słup. – Cholera, postawią coś takiego na środku chodnika! Kto to widział?!

Rudzielec zaśmiał się cicho, zakrywając dłonią usta. Kibum czasem był niezłą niezdarą, ale to nic w porównaniu z Jinkim. On to potrafił nawet wywalić się na prostej drodze, bez żadnych jakiś nierówności bądź spalić wodę w czajniku…

- Em? No na razie… To jedynie mi wyjaśnił dość filozoficznie skąd ma mój numer. Od przyjaciela jego przyjaciela, który chyba nie jest przyjacielem jego przyjaciela… Chyba tak to szło – mruknął dość niepewnie, starając się przypomnieć sobie to zawiłe tłumaczenie chłopaka.

- Huh? Nie zrozumiałem, ale spoko… - przeskoczył przez kałużę. – Co masz dziś na obiad? Chyba się wproszę – uśmiechnął się słodko, poprawiając torbę na ramieniu.

- Domyśl się… Co takiego może być na obiedzie, gdy Onew gotuje? – mruknął nieco gorzko. Rozumiał, że Jinki lubi kruczaka i to bardzo, ale jedzenie tego codziennie przez pół roku, sprawiało, że na sam widok robiło mu się niedobrze.

- O nieee – jęknął Kibum. – Ale w sumie to i tak lepsze niż jedzenie mojej mamy. Idę do ciebie! – złapał się za brzuch, który odezwał się mocnym burczeniem. Zarumienił się, a Taemin cicho zaśmiał.

- Onew będzie ucieszony. On uwielbia jak u nas jesz! – powiedział z wielkim bananem na twarzy i złapał za nadgarstek Key. Pociągnął chłopaka w stronę niewielkiego, niczym niewyróżniającego się domku.

Obserwuj