Tytuł, ta... Nie mam do nich talentu, szczerze mówiąc... Ale w sumie nie bez przyczyny taki. xD
Z dedykacją dla Agnieszki i Memory, wy już w sumie wiecie za co ^^. Wytrzymacie z moim "tfforem" do końca? xD
~~~~~~~~~~~~
Brązowe tęczówki uważnie śledziły każdy ruch wysportowanego chłopaka, który robił kolejne okrążenie wokół boiska. Dokładnie mu przyglądał się, zagryzając lekko malinowe wargi, gdy podkoszulek przylepił się do spoconego ciała, ukazując dobrze wyrzeźbione mięśnie. Jak bardzo chciałby je dotknąć. Przeszło mu przez myśl.
- Dobra robota, Choi. – Ciemnowłosy mężczyzna poklepał po ramieniu zmęczonego chłopaka, który usiadł na trawie, łapczywie łapiąc powietrze. – Jak tak pobiegniesz za tydzień, to bankowo mamy pierwsze miejsce! – brunet jedynie uśmiechnął się, kiwając głową.
- Nadal do niego wzdychasz? – spytał blondyn, dosiadając się na trybunach do rudzielca, na co ten podskoczył przestraszony, upuszczając książkę, którą co jakiś czas się zasłaniał udając, że się uczy, jak tylko wzrok starszego kolegi się na niego kierował. Spojrzał ostatni raz na Minho, który wstał, kierując się prawdopodobnie do szatni.
- O… O czym mówisz, Key? – wydukał z delikatnym rumieńcem Taemin, nerwowo podnosząc książkę.
- O Choi Minho, oczywiście. Wielkim rywalu Jonghyuna. – wyjaśnił z uśmiechem Kibum, trzymając w dłoni jakąś pomarańczową teczkę. Chłopak nie dopytywał, co takiego tam ma. – Robisz tak już kolejny rok z rzędu. Obserwujesz go, a nawet nie zadziałasz! Wiesz przecież, że w tym roku kończy szkołę, więc wypadałby się w końcu zabrać za to ciacho, nie uważasz?
Taemin poczerwieniał lekko, jednocześnie układając usta w podkówkę. Doskonale wiedział, że dla starszego chłopaka to już ostatni rok spędzony w tej szkole, a on nadal nic nie zrobił, aby Minho go zauważył. Był zbyt nieśmiały, aby chociaż do niego podejść i zagadać choćby nawet o pogodzie! Dlatego obserwował go, często z ukrycia, śledząc niemal każdy jego ruch.
- Nie musiałeś mi o tym przypominać, Key. Zdaję sobie z tego sprawę. – spakował książkę do torby, którą zarzucił sobie na ramię. Wstał, co również uczynił jego przyjaciel i powolnym krokiem zeszli z trybun.
- Mam ci pomóc? Zamknąć cię z nim w jakiejś sali? A może zorganizować imprezę i zaprosić go albo…
- Stop, Kibum! – przerwał świergotanie blondyna, patrząc na niego z lekkim przerażeniem. – Czy ty dobrze się czujesz? Nawet nie wiemy czy jest gejem, a ty chcesz go ze mną swatać. Wygląda na stuprocentowego hetero – westchnął smutno.
- Drogi Taeminie. – Key objął chłopaka ramieniem. – Nie ma facetów hetero, są tylko źle podrywani, zapamiętaj. – Wyszczerzył się i pociągnął go do szkoły.
- Nie rozumiem… - Poprawił koszulkę od mundurka, spoglądając pytająco na chłopaka. Ten jedynie westchnął.
- Jesteś tępy, a jednak masz średnią powyżej pięć. Jak ty to robisz? – zakpił, uśmiechając się złośliwie. Rudzielec naburmuszył się, wyprzedzając Kibuma. Na korytarzu rozbrzmiał dzwonek, ogłaszający koniec długiej przerwy. Obaj chłopacy tylko jęknęli załamani i popędzili pod salę czterdzieści sześć, gdzie odbywała się lekcja chemii z najgorszą nauczycielką w szkole.
Zostali przywitani wrzaskami profesorki, gdy wchodzili do Sali, spóźnieni o zaledwie dwie minuty. Zawsze zastanawiało ich, jak to możliwe, że była pod salą zawsze równo z dzwonkiem, choćby miała dyżur na podwórku szkolnym!
Z cichym: „przepraszamy za spóźnienie”, usiedli spłoszeni w ostatniej ławce, wyciągając odpowiednie zeszyty. Nauczycielka nie czekając, po sprawdzeniu listy obecności, zaczęła dyktować nowy temat. Taemin tylko jęknął w myślach, wiedząc, że ręka znów będzie mu odpadać po lekcji. Nadeszło czterdzieści pięć minut wielkiej katorgi.
***
- A..Ale Key… Ty masz to zanieść, nie ja – wydukał, trzymając w dłoniach tajemniczą, pomarańczowa teczkę. Właśnie odkrył, skąd Kibum ją miał. Była Minho… Zostawił ja w Sali od plastyki, a nauczycielka wybrała blondyna na cel i kazała mu ją oddać właścicielowi.
- Wyręczę się tobą. Poza tym co ci szkodzi, przynajmniej Choi cię w końcu zauważy. – Uśmiechnął się na swój złośliwy sposób. – Nie pomożesz koledze w potrzebie? Wiesz, że zaraz jestem umówiony z Jonghyunem – powiedział udającym rozpaczliwym tonem. Taemin wpatrywał się w niego z niemałym szokiem.
- Z tym Jonghyunem?! – Przycisnął teczkę do swojej klatki piersiowej, nie mogąc wyjść z podziwu. Co prawda Divie, bo tak często mówiono na blondyna w szkole, udawało się wyrywać większe „ciacha”, jeśli takie były… Ale przecież Jonghyun jeszcze dwa dni temu był w szczęśliwym związku z jakąś blondynką o figurze modelki! – Jak to zrobiłeś?!
- Normalnie. Ma się ten urok i seksapil – Zaśmiał się cicho i spojrzał na zegarek, wiszący w głównym holu szkoły. – Ouu.. Muszę pędzić. Opowiesz mi jutro, jak cudowne usta ma Minho! – Pomachał zawstydzonemu chłopakowi, śmiejąc się cicho.
Taemin zacisnął mocniej dłonie na teczce, stojąc jeszcze tak na holu, odprowadzając wzrokiem Key. „Cudowne usta…Minho?”. Ponownie na jego policzki wkradł się delikatny rumieniec. Odwrócił się na pięcie, poprawiając torbę wiszącą na ramieniu.
- To na salę gimnastyczną. – Wziął głęboki wdech, powolnym krokiem kierując się w jedno z niewielu miejsc, gdzie można było spotkać wysokiego bruneta.
Pchnął wielkie drzwi, krzywiąc się, gdy do jego nozdrzy dotarł bardzo niemiły zapach. „Czy na świecie jest jakaś sala gimnastyczna, która pachnie jaśminem?”. Rozejrzał się, szukając wzrokiem dobrze mu znanej sylwetki. Zauważył postać znikającą za drzwiami, znajdującymi się po drugiej stronie. Dość szybkim krokiem przemierzył halę i poszedł w ślady wysokiego bruneta. Znalazł się na korytarz prowadzącym do szatni oraz pryszniców. Zagryzł nerwowo wargę i siadł pod ścianą, czekając aż chłopak pojawi się. Czuł, jak stres dosłownie zżera go od środka, a ręce trzęsą się z całego zdenerwowania. Mógł rzucić tę teczkę pod nogi Key i po prostu zwiać jak najdalej, gdzie pieprz rośnie, a najwyżej jutro przepraszać Kibuma za to, że przez niego spóźnił się na swoją wymarzoną randkę.
- Szukasz czegoś? – usłyszał po dość długim czasie oczekiwania na bruneta. Niepewnie podniósł głowę, wpatrując się w niemal czarne jak węgiel tęczówki chłopaka. Przełknął ślinę ze zdenerwowania, niezgrabnie podnosząc się z podłogi.
- J-jaaa… Um… To twoje? – spytał cicho, czując jak gorąco wpływa na jego policzki. Wyciągnął teczkę w stronę Minho, mając nadzieje, że jego ręce znów nie zaczną się trząść, jak u wieloletniego alkoholika.
Choi rzucił okiem na przedmiot trzymany przez nieznajomego. Skinął jedynie głową, odbierając zgubioną rzecz i szybko schował ją do torby.
- Coś jeszcz… - uciął ze zdezorientowaną miną, nie widząc w pobliżu rudowłosego chłopaka. Rozejrzał się i zauważył go… biegł w stronę wyjścia i krzyknął jedynie „papa”, znikając za drewnianymi drzwiami. Szybki był… Miał już pójść w ślady nieznajomego, gdy zauważył coś na ziemi. Z zaciekawieniem podniósł srebną bransoletkę, do której przyczepione było sześć serduszek tego samego koloru, a na każdym była inna literka, tworzące w całości napis.
- Taemin? – Przeczytał, na chwilę się zamyślając. Imię mu było dość znane, sporo osób mówiło o jakimś „Teaminie”, najlepszym tancerzu z kółka tanecznego… Czyżby to mógł być on? Z westchnięciem schował bransoletkę do kieszeni z zamiarem oddania jej właścicielowi, jak tylko go spotka ponownie.
***
Mruknął cicho, przekręcając się na brzuch i mocniej wtulając w swoją ulubiona poduszkę. Wymachiwał nogami w powietrzu z lekkością. Miał w głowie wielki mętlik i żenującą sytuację z dzisiejszego dnia. Narobił sobie jedynie wstydu przed Minho, co tak bardzo chciał uniknąć. Jąkał się i ostatecznie nawet normalnie z nim nie porozmawiał. Zwiał jak zwyczajny tchórz. Zagryzł drżącą wargę. Chyba nigdy już się nie pokaże w szkole.
Skierował, z niejaką niechęcią, wzrok na swój telefon, który wydał z siebie dobrze znaną mu melodię, oznajmiającą przysłaną wiadomość. Sięgnął po komórkę, odczytując smsa.
Od:Key
Do:Taemin
I jak tam rozmowa z drugim największym ciachem w szkole? =^3^= Jonghyun zabrał mnie na spacer po parku.~
Od:Taemin
Do:Key
Nijak. Spieprzyłem wszystko. Zwiałem nad zwyczajniej w świecie. Mówiłem, że to nie wypali, on pewnie nawet mnie nie lubi T^T. Spacer?! Omnom… Chciałbym tak z Minho… Q_Q
Spojrzał tęsknie na widok zza oknem. Powoli się już ściemniało, więc musiało być dobrze po ósmej. Wstał z łóżka i dosiadł się do biurka, otwierając zeszyt od matematyki. Jeszcze się nie zabrał za lekcję, a miał ich sporo do odrobienia.
Przeanalizował jedynie zadanie i jęknął. Nauczycielka chyba mściła się na nich, zadając tak trudne i zawiłe prace domowe.
Sięgnął po kolorowy ołówek, pisząc jedno z możliwych rozwiązań, jednak po chwili starł wszystko gumką. Wynik nie chciał mu wyjść taki, jaki jest w odpowiedziach. Telefon ponownie zadzwonił.
Od:Key
Do:Taemin
Taemin! Wziąłbyś się w garść! Jeśli nie zaczniesz działać, to on nigdy nie będzie twój, zdajesz sobie z tego sprawę? Wiem, że dla ciebie to może trudne, ale do licha! Mogłeś się zapytać chociaż o to, co ma w teczce, no! Ech… Jutro cię wymęczę tym tematem, matka znów coś ode mnie chce =.=”. Pieprzony sierściuch pewnie narobił pod łóżko rodziców. ;-;
Będę jutro po ciebie jak zawsze, pa ;*
Sms Kibuma dobił go jeszcze bardziej. Walnął czołem o zeszyt, nie wierząc, że był takim kretynem.
Od:Taemin
Do:Key
Ehem, spoko… Będę się modlić o to, aby kotek przeżył atak twój i matki. Biedny Moon. Na razie.~
Wyłączywszy komórkę, rzucił ją na łóżko. Oparł głowę na dłoniach, wpatrując się wzrokiem w widoki za oknem. Powolnymi krokami zbliżała się jesień, co można było zaobserwować po zmieniających kolor liściach, coraz niższymi temperaturami, krótszymi dniami, czy też po deszczowej pogodzie, trwającej czasem tydzień bądź dwa. Nienawidził tej pory roku. Czasem po prostu nie wiedział jak się ubrać, gdy rano termometr wskazywał kilka stopni na plusie bądź zero, a po południe było znacznie cieplejsze niż poranek. Łatwo wtedy łapał wszelkie choroby, opuszczając dużo dni w szkole, a później musiał to wszystko nadrabiać…
Westchnął cicho, wstając od biurka. Zostawił zeszyt z zadaniem, mając zamiar dokończyć to od razu po ciepłej i długiej kąpieli. Skierował się do łazienki, odruchowo łapiąc się za lewy nadgarstek, aby ściągnąć bransoletkę. Przystanął przerażony, gdy jej nie wyczuł. Zaczął przeszukiwać kieszenie spodni oraz bluzy, ale nie mógł jej znaleźć. Z rozpaczą dorwał się do swojej torby, wysypując wszystkie rzeczy z niej. Może wydawało mu się, że bransoletkę założył po wychowaniu fizycznym i po prostu wrzucił do niej?
- Ona musi tu być! - jęknął, nerwowo przeszukując torbę. Nie zaśnie póki jej nie znajdzie, była zbyt cenna i ważna dla niego. Nie mógł jej przecież tak zgubić, prawda? Prawda?!